Media, narkotyki i ja

Zdarzało mi się pisać, że media z reguły informują o narkotykach w sposób, łagodnie mówiąc, skrzywiony, dając upust swojego uprzedzenia do niezalegalizowanych substancji psychotropowych. Dzisiaj rozczulającym tego przykładem była migawka w „Wydarzeniach” Polsatu (20 I, 18:50). Koło południa zadzwoniono do mnie, z prośbą o uwagi na temat problemu konopi, w związku z posunięciami Ruchu Palikota. W pół godziny dwóch bardzo sympatycznych polsatowców — kamerzysta i reporter, przeprowadzili ze mną rozmowę, zadając ciekawe i sensowne pytania, na które odpowiadałem jak umiałem. Pożegnaliśmy się mile, a na odchodnym powiedziałem, że nie zdziwię się, jeżeli z dwudziestu minut nagrania zostanie 15 sekund, tylko nie jestem pewien, które. Jak się okazało, sekund było około 10, a wypowiedź zaczęła się od pytania, którego początek wycięto. A pytanie było: „Co Pan raczej dałby wnukowi: kieliszek wódki czy skręta?”. Na szczęście odpowiedź została wyemitowana — oczywiście, że skręta, bo alkohol powoduje poważne szkody w mózgu, a marihuana jeżeli nawet uszkadza uwagę, czyni to w sposób odwracalny. Ta moja wypowiedź była chyba jedyną nie potępiającą konopi w całym materiale „Wydarzeń”, zakończonym narkofobiczną puentą prowadzącej. Panowie z Polsatu obiecali przesłać mi plik z rozmową. Jeżeli tak zrobią, spróbuję pokazać, co mówiłem. Oczywiście nie chodzi mi o to, że Państwo i miliony innych widzów nie usłyszeli tego, co ja mam do powiedzenia, ale o to, że wypowiedzi wielu ekspertów, w tym mądrzejszych ode mnie, są ignorowane w głównych programach radia, a zwłaszcza telewizji. A naprawdę społeczeństwo potrzebuje rzetelnej wiedzy, aby wiedzieć, jak rozwiązywać problemy rzeczywiste, a jak urojone.

~ - autor: vetulani w dniu 20 stycznia, 2012.

Komentarzy 30 to “Media, narkotyki i ja”

  1. Słyszałem Panie Profesorze, i to niejednokrotnie, że nawet marihuana podczas zażycia pierwszej, pojedynczej, pozornie niewielkiej dawki w postaci „skręta” wywołuje pewne z początku jeszcze subtelne, ale i tak już nieodwracalne zmiany.

  2. A ja słyszałem że Święty Mikołaj rozdaje prezenty, a dzieci przynosi bocian na pole kapusty… zważywszy że mózg jest niezwykle skomplikowanym narządem którego praktycznie nie rozumiem ciekawi mnie w jaki sposób zostały zarejestrowany te subtelne, nieodwracalne i nieopisane zmiany. Więcej faktów i rzetelnych informatorów pokroju Profesora, mniej mitów i demagogii.

  3. problem narkotyków to nie tylko problem medyczny czy biologiczny, to wielce złożony problem – społeczny, etyczny, filozoficzny, moralny itd., tu nie chodzi tylko o konsekwencje zdrowotne, w tym wszystkim jest ukryta walka o sens życia, o jego wartości, o zasady postępowania, a także o zachowanie jako takiego ładu; tylko rodzi się pytanie, czy narkofobia społeczeństwa wynika z wpojonych zasad (konformizm i ślepa wiara), czy raczej jest obawą zdrowotną, a może wynika z uznania narkotyku za źródła fałszu i kłamstwa – czy wszystko naraz; z drugiej strony skąd się bierze potrzeba zażywania narkotyków, gdzie są ci, którzy za pomocą muzyki mogą osiągnąć stan ekstazy, gdzie są ci, którzy narkotyzują się miłością głęboką (nie tylko cielesną, ale o to ciężko), braknie nam po prostu cierpliwości, chęci, możliwości, stosujemy złą filozofię, a jesteśmy przecież w stanie sami stworzyć w swoim mózgu narkotyki, trzeba nawet odpowiedniego środowiska ludzi, bo czasem zakon wydaje się weselszy niż pałac bogaty

  4. jedno jest pewne w nauce (poza matematyką), tu nic nie jest oczywiste, czasem i jedni, i drudzy mają rację, choć ich argumenty są wzajemnie się wykluczające, nie da się wszystkiego sprawdzić, czy ma wpływ dobry, negatywny, czy w ogóle nie ma wpływu, nie zapominajmy, że świat nie jest ani biały, ani czarny, tylko szary (czy wielokolorowy), żenujące są argumenty, które odrzucają skrajności, zresztą – czy skrajności, a może typowość, której nie odkryliśmy jeszcze, w biologii, można rzec, nie ma sprawiedliwości, dla jednego aspiryna może mieć zbawienne skutki, dla drugiego wręcz przeciwne, tak samo z narkotykami, ludzie! – dla poparcia własnych wypowiedzi używacie tak nieadekwatnych argumentów (o świętym Mikołaju), że się płakać chce, czemu jesteśmy tak ograniczeni, nie dostrzegamy wieloaspektowości danej rzeczy, toć i dobry dla złego jest zły, toć to szczęście moje może być twoim nieszczęściem

  5. Dziennikarze mają problem z bezstronnością i często prezentują w neewsach swoją tezę, nie siląc się na zrozumienie problemu. Jest to tym trudniejsze, im krótszy jest neews. Nie może on trwać 20 min, bo tyle mniej więcej trwa cała audycja informacyjna.
    Dobrze byłoby, żeby pamiętał Pan, którzy dziennikarze prezentują takie postawy, bo raczej nigdy nie dadzą szansy na zaprezentowanie stanowiska odmiennego, choćby było to stanowisko poparte dorobkiem naukowym.

  6. Ludzie, obudźcie się, w tym tekście w ogóle nie chodzi o substancje psychoaktywne, tylko o MEDIA. Odnoszę wrażenie, że niektórzy są nieźle naćpani „wydarzeniami”, „wiadomościami” itp., sami nie zdając sobie sprawy że wszystko jest na tyle subiektywne, że próba obiektywizacji ludzkiego życia i wpajania innym takiej, „jedynej słusznej” wizji świata SAMA W SOBIE MOŻE BYĆ SZKODLIWA…

  7. Wiem, że to nie pańska działka i że nie będzie pewnie chciał Pan się do tego odnieść, ale… z jakiej racji państwo zabrania obywatelowi narkotyków? Co w dzisiejszych czasach oznacza wolność? Sam trzymam się z dala od narkotyków, po pierwsze dlatego, że propaganda nieźle mnie wystraszyła i naprawdę boję się uzależnienia, a po drugie (i głównie) dlatego, że boję się syfu, który pazerny na kasę 15-letni diler mi sprzeda.

    Człowiek ma prawo wpływać na własny los. Jeśli establishment uznaje branie narkotyków za robienie sobie krzywdy, niech tak będzie. Człowiek winien mieć prawo również do tego. Proponuję następujące rozwiązanie: legalizacja narkotyków. Ceny (ze względu na konkurencję) spadną. Możliwa będzie kontrola jakości sprzedawanego towaru. Narkomani, dobrowolnie i na piśmie, zrzekaliby się prawa do świadczeń socjalnych itp w razie popadnięcia w nałóg. Każdy jest kowalem swojego losu. Dlaczego to nie jest takie proste?

  8. Problem z dziennikarzami jest trochę inny. Jesli wyrażają jakieś zdanie, to rzadko kiedy odbiega ono od stadnego punktu widzenia. Nic raczej poza utartym i aktualnie obowiązującym schematem. 10 sek. w newsie w wiadomościach to bardzo dużo. Cud że puślcili. Jedynym gwarantem tego, że pytany odpowie na pytanie i zostanie to wyemitowane jest rozmowa na żywo, a i to trzeba pilnować tego, o co pytają. Pan profesor ma rację, że społeczeństwo ma prawo d informacji, ale prezentowanie odmiennych opinii nie jest w mediach głównego nurtu popularne, gdyż jest mało wygodne. Rozmowa z kimś kto prezentuje odmienne poglądy wymaga intelektualnej dyscypliny, przygotowania a do tego jeszcze minimum kultury. To za długo trwa. Dlateg mamy pyskówki Niesiołowskiego z Brudzińskim, z których nic nie wynika, niczego się nie dowiadujemy etc.

  9. @ civil_engineer

    „zważywszy że mózg jest niezwykle skomplikowanym narządem którego praktycznie nie rozumiem ciekawi mnie w jaki sposób zostały zarejestrowany te subtelne, nieodwracalne i nieopisane zmiany. Więcej faktów i rzetelnych informatorów pokroju Profesora, mniej mitów i demagogii.”

    Tu Drogi Użytkowniku sam sobie przeczysz. Skoro mózg jest skomplikowany niezwykle, więc trudno również o „rzetelny sąd” w sprawach dotyczących jego funkcjonowania i oddziaływania nań różnych substancji, to tym bardziej zadziwiające jest publiczne wypowiadanie takiego sądu, w którym zawarte jest beztroskie, pozbawione cienia wątpliwości zaprzeczanie wszelkim możliwym poważnym skutkom ubocznym zażywania narkotyków.

    Gdzie w takim razie zasada ostrożności, że skoro nie wiemy o mózgu, o jego subtelnościach absolutnie wszystkiego, to pozostawiamy sobie możliwość dokonania błędnej oceny sytuacji, nawet a raczej tym bardziej jeśli jesteśmy na dany moment w czołówce światowej jeśli chodzi o badania neurologiczne i dysponujemy potencjalnie znacznym autorytetem, co może pociągnąć za sobą jakąś mniej lub bardziej powszechną reakcję przyzwolenia społecznego na stosowanie środków o nie do końca znanych efektach a także zwiększenie liczby zażywających i ilości zażywanych narkotyków?

    Poza tym czy kwestia narkotyków sprowadza się tylko do oddziaływania na mózg? Śmiem twierdzić, że nie, że dotyczy też innych organów i układów, więc tym bardziej specjalista jedynie od jednego z nich nie powinien szafować opiniami w tak złożonym temacie.

    • I? Proponuję zapoznanie się z filozofią obiektywistyczną, ot dygresja. Wracając do meritum, argument iż zakazujemy jakieś substancji ze względu na jej szkodliwość traci sens w momencie gdy alkohol etylowy, tytoń etc. substancje są legalne. Zabić może wszystko, znane są przypadki przedawkowania wody (H2O) co prowadziło do obniżenia stężenia jonów Na+, śmiertelnego obrzęku mózgu.
      Moim subiektywnym zdaniem ludzie nie powinni być karani za zażywanie substancji „uznawanych” za szkodliwe czy to zdrowotnie czy też społecznie, a za czyny o charakterze kryminalnym które popełniają.
      Cała ta demagogia rządu bierze się z kuriozalnego przekonania że państwo wie lepiej co jest dobre dla obywatela niż on sam…

      • Nie trafia do mnie ta dygresja, systemów i pseudo-systemów filozoficznych są miriady całe, nie wiem, dlaczego w kontekście tej rozmowy znajomość akurat „filozofii obiektywistycznej” miałaby być szczególnie wartościowa. Równie dobrze mógłbym od siebie zaproponować zgłębianie nauk wedyjskich.

        No ale mimo powyższego zastrzeżenia, wyłącznie z ciekawości wpisałem ten termin do wyszukiwarki… Chodzi o spisaną wersję światopoglądu powieściopisarki Ayn Rand? Jeśli tak, to w takim razie – opierając się na charakterystyce z polskiej wikipedii – nawet przy przymrużeniu oka i dobrej woli ta „filozofia” jest dla mnie za mało uniwersalna już w punkcie wyjścia, skoro jednoznacznie zakłada nieistnienie Boga, do tego powołując się na podejście racjonalistyczne, a właściwie redukcjonistyczne, zawłaszczające wykorzystanie pojęcia racjonalizmu dla wyrażenia nietożsamego z nim sposobu myślenia. To częsta pomyłka, ale w myśleniu potocznym i bliskim potocznemu, nie w filozofii kierującej się zasadami zachodniej logiki. Wszystkie dalej za wspomnianym ateistycznym dogmatem idące luźne myśli też mnie nie przekonują. Jeśli już został poruszony wątek prywatnych preferencji światopoglądowych, to przemawiają do mnie nauki szkół buddhyjskich, w których diagnoza o silnie egoistycznym podłożu niemal każdego ludzkiego zachowania nie jest punktem dojścia czy inaczej mówiąc osią, wokół której stworzona jest reszta poglądów psychologicznych i społecznych, tylko jest to punkt wyjścia dla propozycji przekształcenia takiego stanu, motywowanej niekoniecznie metafizycznie, a za to w każdej wersji buddhyjskich nauk właśnie egoistycznym interesem każdego człowieka, maksymalistycznie a nie wyłącznie quasi-hedonistycznie pojmowanym – uwolnieniem od cierpienia.

        Zresztą w myśli Rand jest sporo przemocy (mentalnej przemocy wypromieniowywanej w przestrzeń życia społecznego; narzucania konkretnych poglądów, kategorycznego odrzucania innych), której niby się przeciwstawia. Chaos pojęciowy.

        Jeśli już padło słowo demagogia, to jest nią dla mnie powoływanie się na legalną dostępność alk. etylowego, tytoniu, itd. w celu stworzenia argumentu dotyczącego nieszczelności logiki prawa uznającego marihuanę za nielegalną. Bo nie mówimy o filozoficznych abstraktach, czysto językowym, hermetycznym systemie, tylko o życiu i o możliwości szkodzenia sobie przez wielu ludzi. Więc wolę mimo wszystko do pewnego stopnia opiekuńcze prawo słusznie według mnie zakładające niedojrzałość i duży zakres niekompetencji wielu ludzi posiadających dowód osobisty (zwłaszcza przy nastawionym na wąskie specjalizacje systemie edukacyjnym), niż logicznie nienaganne prawodawstwo wyzbyte wrażliwości na całe szalenie niespójne bogactwo rzeczywistości.

        I nawet w systemie czysto językowym nie udałoby się raczej przeforsować twierdzenia, że pod względem oddziaływania na ludzki organizm zbiory o nazwach alk. etylowy, tytoń i marihuana pokrywają się ze sobą bez istotnych różnic. Więc i na poziomie abstrakcyjnie formalnym to założenie pada.

        No i jak nawet traktować tę nieszczęsną wolność wyboru? Jako prawo do jak najmniej skrępowanego stanowienia o sobie każdego człowieka w odseparowaniu go od innych ludzi i istot czujących? W takim razie jak potraktujemy potrzeby zaćpanych rodziców i stojące do tych potrzeb w sprzeczności potrzeby ich niezainteresowanych ćpaniem a za to niedożywionych i emocjonalnie wyniszczanych dzieci? W takim wypadku pewnie i anarchistom przydałoby się państwo opiekuńcze, tylko takie stojące obok, nienarzucające się, ratownicze właściwie, wyciągające tonących egonautów, którzy nie dawaliby sobie rady z własnym szczęściem.

        Poza tym argument o zakorzenieniu alkoholu i tytoniu w społeczeństwach, przywoływany raczej w kontekście kultury, jest dla mnie sensowny, jeśli spojrzymy na niego nie od strony psychologii a z perspektywy medycyny organicznej: przez tysiąclecia doświadczalnie przekonaliśmy się, jak te środki działają na kolejne generacje. Natomiast rozpoczęcie podobnie powszechnego spożywania marihuany byłoby wielkim eksperymentem, stanięciem przed kolejną niewiadomą, wygenerowaniem problemu raczej niż chwalebnym poszerzeniem przestrzeni „wolności”. Dla mnie chora jest wolność, której zwolennicy pozwoliliby w imię szczytnych słów na otwarcie się na nowe rodzaje uzależnień. Byłoby to raczej poszerzanie przestrzeni zniewolenia.

  10. Z rzetelnością polskich mediów jest na prawdę duży problem. Jak z wartościowego wywiadu można upublicznić tylko 10s wypowiedzi! Od lat już nie posiadam TV z prostego powodu. Nie mam zamiaru oglądać informacji zmanipulowanych w taki właśnie sposób jak opisał to Prof. Velutani.

    Internet pozwala mi na wybiórcze poszukiwanie informacji tych które uznaje za ważne i zawsze mogę poszukać różnorodnych opinii na dany temat. Jednak cena jaką za to płace jest czas na wyszukiwanie tych informacji.
    Problem legalności marihuany nie martwi mnie. Każdy powinien mieć prawo sam decydować jakie decyzje podejmie. Bardziej martwi mnie dramatycznie niska rzetelność polskich mediów…szkoda , ze na ten temat nikt nie przygotuje programu w TV.

    Mam nadzieje, że dziennikarze udostępnią Prof. wywiad (powinni w końcu Pan jest autorem treści) wówczas chętnie odsłuchalibyśmy całość. pewnie byłaby to nieliczna merytoryczna wypowiedź w kwestii szkodliwości marihuany.

    Pozdrawiam.
    Stały czytelnik bloga

  11. Używając określenia ‚narkotyki’ w powyższym komenatarzu mam na myśli tak (demagogicznie) zwane „miękkie narkotyki”, w tym marihuanę.

    Co do poważnych efektów zażywania tych „twardych” rozumiem, że nie ma Pan Profesor wątpliwości, więc nie zamierzałem poruszać tego tematu.

  12. kamerzysta i reporter wyłuskali komentarz „oczywiście, że skręta” – być może sami popierają skręcanie, a reporterka „narkofobiczka” – nie. Zdania podzielone. Czy ktoś z was tu piszących boryka się z problemem narkomanii z własnego doświadczenia?

    • Czy mógłbyś wyjaśnić co rozumiesz przez pojęcie narkomanii? Jeżeli uzależnienie substancji chemicznych wpływających na czynności mózgu to wszyscy jesteśmy narkomanami, bo się jeszcze taki znalazł co bez tlenu mógłby żyć ;)

      • Narkomania WIKIPEDIA

        Narkomania (gr. narke – odurzenie, mania – szaleństwo) – potoczne określenie odnoszące się do uzależnienia od substancji chemicznych wpływających na czynność mózgu. Narkomania charakteryzuje się:

        tzw. głodem narkotycznym
        przymusem zażywania środków odurzających
        chęcią zdobycia narkotyku za wszelką cenę i wszystkimi sposobami

        W zależności od stosowanego środka uzależniającego zastosowano podział na:

        morfinizm – uzależnienie od zażywania morfiny
        kokainizm – uzależnienie od zażywania kokainy
        heroinizm – uzależnienie od zażywania heroiny
        alkoholizm – uzależnienie od zażywania alkoholu
        nikotynizm – uzależnienie od zażywania nikotyny (zawartej w papierosach, fajkach)
        uzależnienie od wziewnych środków odurzających

        I czy Ty jesteś naćpany wdychając powietrze? Czy doznajesz hiperwentylacji w barze tlenowym? I czy wiesz co piszesz?

      • niestety moderator bloga usunął moją odpowiedź, i nie byłem w stanie odpowiedzieć na Twoje pytanie tak jakbym chciał. Ale wiem jedno, że od oddychania powietrzem, w tym też tlenem, można zaznać hiperwentylacji, i nie zagłębiając się w techniki medytacji, barów tlenowych, miałem na myśli potoczną narkomanię, której terminologie przytoczyła Wikipedia. Więc skoro już to wyjaśniłem, masz możliwość świadomie się do tego odnieść, jeśli moje pytanie było nieprecyzyjne – „bagatelizatorze”.

    • I? Nie wiem dlaczego stara się Pan przeforsować kuriozalną tezę że psychoaktywne substancje chemiczne = patologie społeczne. W świetle przytoczonej przez Pana definicji każda osoba pijąca kawę/herbatę jest narkomanem, dlaczego? otóż kofeina ma działanie psychoaktywne i powoduje uzależnienie fizyczne, nikt na szczęście nie zamierza jej zakazywać dlaczego? bo jest nieszkodliwa społecznie. Najważniejszy jest złoty środek i każda odchyłka na +/- jest zaburzeniem.

      Pańska uwaga ad persona ze względu na odmienność poglądów i wskazanie błędu w rozumowaniu z Pańskiej strony poprzez mój cyniczny komentarz skłania mnie do opinii że z rynsztokiem nie ma co dyskutować.

      • Nie masz pojęcia o narkomanii z praktycznego punktu widzenia. Rynsztok pozdrawia

      • I? Ten złoty środek, pogódź się z tym Użytkowniku civil_engineer, dla wielu osób oznacza właśnie dopuszczanie niektórych a delegalizację innych środków psychoaktywnych. I nie chodzi tu tylko o nawyki kulturowe.. Nie chcę też sugerować, że alko. etyl. i tytoń są w jakiś sposób lepsze, wystarczy argument ilościowy: po co powiększać listę szkodliwych substancji dopuszczonych do legalnego obrotu? Już lepiej niech zostaną te oficjalne wentyle bezpieczeństwa, które są, i tak społeczeństwa mają już z nimi wystarczająco wiele problemów.

      • @hauel,
        Przykład Portugalii pokazuje, że złagodzenie absurdalnego kursu antynarkotykowego daje znakomite efekty – społeczne i zdrowotne.

  13. Czy Polsat przesłal Panu nagranie pełnego wywiadu i będzie można to zobaczyć ?

  14. Co pan opowiada panie profesorze…Obie substancje są skrajnie szkodliwe i pytanie cay podałbym dziecku wódke czy marihunaę do palenia, to pytanie z gatunku tych czy wolałbym żeby moje dziecko rozjechał samochód, czy żeby spadło z balkonu.
    Jeżeli Thc ma rzeczywiscie jakieś właściwości lecznicze, co nie jest do konca zbadane i udowodnione, to na pewno nie w formie palenia-a wiec wprowadzania do organizmu związku w najbardziej szkodlwy z możliwych sposobów.
    Substancje smoilsite i inne trucizny powstajaće podczas palenia tzw. skreta z marihuaną są wielokroć bardziej toksyczne od tych powstałych w wyniku palenia tytoniu.

    Nikt nie umarł od marihuany-zgoda, ale pokaże panu setki osób które nabawili się różnego rodzaju paranoi, chorób psychicznych, psychoz.
    Nigdy nie bedzie zgody w medycynie na substancję psychodeliczą-mam nadziieję, ze nie dożyje takich czasów
    Pozdrawiam.

  15. no cóż mendia opanowały praktykę manipulacji materiałami do perfekcji – nie dziwie się gdyby w ten sposób traktuje się przeciwników, ale bądź co bądź „swojego” ?
    to już upadek etyki dziennikarskiej.
    ;-)

  16. No cóż, ja swemu wnukowi nie dam ani skręta ani kieliszka wódki, zarówno jedno i drugie nie wnosi nic dobrego do rozwoju, skutki społeczne są rożne u obu substancji, ale koniec końców większość z narkomanów, czy alkoholików musi stanąć oko w oko z tym kim się stali. Przeżyłem jedno i drugie to i nie trafiają do mnie żadne argumenty zwolenników legalizacji. Skupił bym się na przyczynach sięgania po substancje psychoaktywne, nadto wzorem do dyskusji powinni być młodzi ludzie którzy nie chcą i realizują się bez tego typu dodatków, jeśli komuś jednak imponuje odurzona osoba…

  17. Medyczna Marihuana leczy : ADHD, AIDS,alkoholizm, alzheimer, anoreksja, astma, arterioskleroza, artretyzm, bezsennosc, biegunki, bóle, bóle menstruacyjne, bóle mięsniowe, bóle nowotworowe, bóle reumatyczne, Crohn ( Leśniowski ), demencja, depresja, dermatozy, dyskinezje, dystonia, dystrofia mięśniowa, egzemy, epilepsja, glejak wielopostaciowy, gronkowiec złocisty MRSA, MSSA, grzybica, HBV, hemoroidy, HCV, HIV, huntington, infekcje, jaskra, jęczmień oka, kachleksja, leukemia, łuszczyca, miażdzyca, migreny, nowotwory mózgu, nowotwory piersi, nowotwory płuc, nowotwory skóry, odleżyny, oparzenia, paraplegia, parkinson, plamica wątrobowa, porażenie mózgowe, PTSD, retinopatia cukrzycowa, skurcze spastyczne, stwardnienie rozsiane, szumy uszne, świąd, tetraplegia, tiki nerwowe, tinnitus, tourett, trądzik, udary mózgu, urazy mózgu, wymioty, wytrzeszcz, zapalenie gardła, zapalenie oskrzeli, zapalenie wątroby typu B, zapalenie wątroby typu C, zapalenie węzłów chłonnych, zapalenie żyły, zapalenie serca, zespół napięcia przedmiesiączkowego, zespół stresu pourazowego, żylaki.

    marihuana to medycyna !!!! przez tysiące lat byla stosowana jako lek, dopiero od 1935 roku, kiedy to Harry Anslinger „skryminalizował” ową roślinę, uznawszy ja za najgorzy narkotyk ( http://www.youtube.com/watch?v=RRucmT-IiQc&feature=share%27%2C%29 – polecam ten wykład i połaczenie faktów , wszystko działo sie w tym samym czasie ) wszyscy zaczęli sie jej bac, jak najgorszego demona… to kilkadziesiąt lat, jedno pokolenie…jak łatwo zmanipulować społeczenstwo ;/…..

  18. Wg mnie, należałoby zacząć od delegalizacji najbardziej destrukcyjnego narkotyku jakim jest alkohol, a potem można się zająć innymi środkami… Tego nie rozumiem – jak to możliwe, że alkohol, który niszczy życie całych spoleczeństw i uwaga – jego destrukcyjny wpływ jest odczuwalny na lata (sam jestem DDA więc wiem co mówię; gdyby moi rodzice byli uzależnieni od marihuany a nie alkoholu, jestem pewien, że nie mialbym tylu problemów), to ten alkohol jest legalny! już nieważne, czy zastąpimy go czymś innym czy nie, jak można legalnie sprzedawać taki środek! To jakby sprzedawać śmiertelną truciznę bez ostrzeżenia, że każda dawka przynosi śmierć. bo przecież nie ma takich ostrzeżeń na butelkach, że po wypiciu alkoholu, tak naprawdę może zdarzyć się wszystko, że nawet dzieci za 30 lat będą to odczuwać…

  19. Na każdą wypowiedź o tym, co należałoby zalegalizować, a co zdelegalizować, odpowiem krótko:
    Kim (autocenzura) jesteś, abyś mówił mi, co mi wolno, a czego nie!?!

Dodaj odpowiedź do hauer Anuluj pisanie odpowiedzi