Ecstasy – jak straszny jest diabeł?

Nic nie jest tak ważnego jak kontakt z czytelnikami. Zmusza autora do myślenia, co mu zawsze wychodzi na dobre. Otrzymałem bardzo interesujący, krytyczny list na który czuję się w obowiązku odpowiedzieć i to po przeprowadzeniu dodatkowych badań sprawy.

https://vetulani.files.wordpress.com/2011/03/mdma.jpg

Oto list:

Witam!

W pewnym programie gdzie był Pan gościem Szymona Hołowni powiedział Pan, że ecstasy jest substancją bardzo szkodliwą i została stworzona w skutek walki podziemnych chemików z instytucjami państwowymi. Z mojej wiedzy wynika, że mdma powstała przypadkiem w roku 1912 i nie znalazła zastosowania przez kolejne 60 lat a jej szkodliwość jest bardzo niska o czym świadczą badania przeprowadzone przez Dr Stephena Kish’a. Jedyna badanie mówiące o szkodliwości zostało przeprowadzone w roku 1998 przez Dr Mccarthego i było zrobione na zamówienie rządu co budzi pewne wątpliwości. Tymbardziej, że środowisko naukowe uznaje wyniki tych badań za nierealne. Chciałem prosić Pana o ustosunkowanie się do tego i informacje na podstawie czego wysunął Pan wnioski o wysokiej szkodliwości ecstasy (i ewentualnie czym ta szkodliwość się objawia) Będę bardzo wdzięczny za odpowiedź.

Pozdrawiam

Paweł Potrepko

Szanowny Panie,

Dzięki za zapytanie.

Poglądy na szkodliwość ecstasy się zmieniają, moje też, w miarę uzyskiwania nowych danych; generalnie obecnie uważa się ją za mniej groźną niż dawniej, ale nie jest zupełnie pozbawiona działań szkodliwych.

Jeżeli chodzi o odkrycie, to faktycznie ecstasy została zsyntetyzowana w laboratoriach Mercka (nie całkiem przypadkowo, tylko syntetyzowano wtedy wiele nowych związków, w miarę powstawania nowych metod syntezy) i na wszelki wypadek opatentowana bez żadnych badań biologicznych w 1914 roku i zapomniana. We wczesnych latach 70. została zsyntetyzowana ponownie, tym razem celowo, jako hybryda metamfetaminy i meskaliny, właśnie jako designer drug do stosowania na „raves”, unikając na jakiś czas wejścia na listę związków zakazanych.

https://vetulani.files.wordpress.com/2011/03/trzy-siostry.jpg

Trzy siostry, od lewej: Nina, Hania i Ira Latinikówne

Dane o śmiertelnych skutkach ecstasy są dobrze widoczne, gdyż jak to zauważył David Nutt, prasa bardzo nie lubi ecstasy i donosi o KAŻDYM śmiertelnym wypadku z jej użyciem, a tylko o co trzecim z użyciem amfetaminy, zaś śmierć wywołana paracetamolem lub innymi dostępnymi bez recepty lekami przeciwbólowymi – raz na 2500 razy.

Najbardziej obiektywne ostatnie dane z terenu Anglii i Walii [King LA, Corkery JM., An index of fatal toxicity for drugs of misuse. Hum Psychopharmacol. 2010 Mar;25(2):162-6] podają, że w latach 2003-2007 wypadków śmiertelnych, w których była w certyfikacie zgonu wymieniona ecstasy, rocznie zdarzyło się średnio 49.2 (przy szacowanej liczbie użytkowników 541 800, a więc około 1 na 11 tysięcy), odpowiednie dane dla podobnie niebezpiecznych (jak się okazało) substancji wynosiły: amfetamina 41,3 (na 417 800) a kokaina 169,0 (na 792 600).  Znacznie groźniejsza były heroina i morfina (766.2 na 39000), natomiast bardzo nieszkodliwa okazała się marihuana (15.6 na 2 835 400 czyli jeden na 181 756 użytkowników). Indeks bezpieczeństwa (ile razy dawka śmiertelna przewyższa dawkę średnio używaną) również plasuje ecstasy (16) poniżej heroiny (6). kokainy (10) i metamfetaminy (10), natomiast warto dodać, że dla marihuany wynosi on ponad 1000, czyli aby się zabić trzeba wypalić co najmniej kilogramy konopi [Gable RS. Comparison of acute lethal toxicity of commonly abused psychoactive substances. Addiction 2004, 99(6): 686–696].

Stosunkowo nowy, bardzo obszerny raport (315 stron) przygotowany przez Health Technology Assessment Programme [Rogers G, Elston J, Garside R, Roome C, Taylor R, Younger P, Zawada A, Somerville M. The harmful health effects of recreational ecstasy: a systematic review of observational evidence. Health Technol Assess. 2009 Jan;13(6):III-IV, IX-XII, 1-315] konkluduje: Wiele doniesień opublikowanych w stosunkowo mniej prestiżowych czasopismach sugeruje, że rekreacyjne użycie ecstasy jest związane z istotnymi deficytami poznawczymi, zwłaszcza z uszkodzeniem bezpośredniej i odroczonej pamięci słownej, oraz z nasileniem objawów psychopatologicznych. Znaczenie kliniczne kontaktu z ecstasy jest zmienne w indywidualnych przypadkach, ale średnio rzecz biorąc deficyty są względnie niewielkie. Ecstasy powoduje wiele natychmiastowych efektów szkodliwych, ale sama przez się, bez równoczesnego użycia innych substancji, jest rzadko przyczyną śmierci. Najczęstszymi przyczynami zgonu po przedawkowaniu ecstasy jest hipertermia (podwyższenie temperatury ciała) i hiponatremia (obniżenie poziomu sodu w surowicy w wyniku nadmiernego oddawania moczu), prowadząca do obrzęku mózgu. Szpitale donoszą, że liczba śmierci wśród osób przywiezionych na oddziały ratunkowe po zatruciu ecstasy waha się między 0 a 2%.

Bardzo wyważony, nieco starszy przegląd szkodliwych i potencjalnie użytecznych, medycznych zastosowań ecstasy [Morton J. Ecstasy: pharmacology and neurotoxicity, Curr Opin Pharmacol. 2005 Feb;5(1):79-86] kończy się uwagami: debata na temat używania i nadużywania MDMA wciąż trwa. Niektórzy uważają, że badania wykazujące neurodegeneracyjne działanie ecstasy są obarczone błędami i że brak dowodów, aby okazyjne używanie ecstasy powodowało jakiekolwiek szkody. Inni są zdania, że ecstasy jest neurotoksyczna, a jej szerokie stosowanie stwarza neurologiczną bombę z opóźnionym zapalnikiem. Jeżeli tak jest, to bomba ta tyka już ćwierć wieku i powinna niedługo wybuchnąć. Najprawdopodobniej, jak to dzieje się w wielu sporach naukowych, prawda leży gdzieś pośrodku. Jest jednak całkiem jasne, że nie udowodniono dotychczas, że rekreacyjne używanie ecstasy jest bezpieczne. Brak obecnie dobrych badań wieloletnich, i chociaż jest szansa, że ecstasy zacznie się próbować jako lek wspomagający psychoterapię w leczeniu zespołu stresu pourazowego, nie badano jak ecstasy działa u osób z zaburzeniami psychicznymi.

Tak więc odpowiadając Panu na pytanie, na podstawie czego wysunąłem wnioski o wysokiej szkodliwości ecstasy i czym ta szkodliwość się objawia odpowiadam, że cytowana przez mnie literatura, będąca opisem rzetelnych, nie narkofobicznych badań, wskazuje, że pod wpływem tego związku zdarzają się, chociaż rzadko, wypadki nagłego kryzysu, najczęściej na parkiecie, który w pewnej liczbie przypadków kończy się tragedią – śmiercią w wyniku przegrzania lub obrzęku mózgu. W czasie, w którym miałem wspomniany wywiad byłem pod wrażeniem jednego z publikowanych w internecie listów rodziców, którzy w taki bezsensowny sposób stracili córkę. Ich nic nie pocieszało stwierdzenie, że był to jeden na jedenaście tysięcy wypadków. No i pewno u mnie emocje skłoniły rozum do myślenia, że trzeba starać się zwiększyć margines bezpieczeństwa.

Jeżeli w bazie Entrez Pubmed wpiszemy hasła „ecstasy” i „fatal” okaże się, że od roku 1992 opublikowano 120 artykułów z tymi słowami kluczami, a większość z nich donosi o przypadkach śmiertelnych, związanych z ecstasy. A więc, nawet jeżeli diabeł nie jest tak straszny, jak go malują, a wygląda niezwykle sympatycznie, lepiej zachować ostrożność.

~ - autor: vetulani w dniu 12 marca, 2011.

Komentarzy 15 to “Ecstasy – jak straszny jest diabeł?”

  1. polecam poniższe artykuły

    http://www.erowid.org/chemicals/mdma/mdma_neurotoxicity1.shtml

    http://www.erowid.org/chemicals/mdma/mdma_article3.shtml

    Erowid.org nie jest raczej pronarkotykowym stronniczym portalem,zarówno pozytywne jak i negatywne informacje i sprawozdania na temat poszczególnych substancji są tam publikowane,dlatego też pozwolę sobie na zamieszczenie linków.

    Według mnie problemem jest to że na czarnym rynku dostając pigułki Ecstasy bardzo rzadko otrzymujemy MDMA, najczęściej są to substancje które kolo MDMA nigdy nie leżały.Nigdy klient nie wie co dostanie a może być to BZP, mCPP, TFMPP,MDVP, albo co najgorsze różnorodne mixy, które mogą być naprawdę niebezpieczne.
    W porównaniu do powyższych substancji tudzież mieszanek,MDMA jest tak naprawdę potulnym kotkiem.

    • Oczywiście sytuacja, kiedy dilerzy dodają czegoś do sprzedawanego towaru, ma miejsce w wielu innych przypadkach. Bardzo powszechne jest to przy marihuanie, kiedy ludzie często myślą, że są uzależnieni od niej, a tak naprawdę są uzależnieni od zupełnie innych substancji.

      Znakomity wpis; nie narzuca czytelnikowi żadnego toku myślenia, jedynie wykazane są w nim fakty, które mówią same za siebie.

  2. A czy zapoznał się Pan już z tym (bardzo świeżym) badaniem?
    http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pubmed/21205042

  3. Jest przegrania , miało być przegrzania.

  4. Gwoli ścisłości należy tutaj dodać, że przytaczane przez Pana profesora dane statystyczne dotyczące średniej rocznej ilości wypadków śmiertelnych pod wpływem niektórych narkotyków dotyczą również przypadków, gdy w organizmie stwierdzono obecność innych substancji psychoaktywnych. Autorzy pracy dostarczają również statystyk dotyczących sytuacji, gdy w akcie zgonu występowała tylko dana substancja. Poniżej odpowiednie statystyki:
    Heroina i morfina – 522.6
    Kokaina – 59.2
    Amfetaminy(poza MDMA) – 22.2
    MDMA – 28.2
    Marihuana – 1.4
    Należy również dodać, że nie wszystkie wypadki śmiertelne(ciekawe, jaki procent?) były spowodowane samą toksycznością wyżej wymienionych substancji, autorzy piszą jedynie, że obecność w organizmie miała jakiś wpływ na śmierć(a więc w grę wchodzą również np. wypadki samochodowe pod wpływem).
    Wielka szkoda, że autorzy do zestawienia nie dodali także alkoholu, pewnie porównanie z powyższymi niejednego by zaskoczyło.

  5. Hiponatremia nie jest skutkiem nadmiernego oddawania moczu, tylko picia zbyt dużych ilości wody. Po prostu ludzie słyszą ostrzeżenia, że po ecstasy trzeba pić, ale nie wiedzą, że wypicie bardzo dużych ilości wody w krótkim czasie jest niebezpieczne. „Rodzice, którzy w taki bezsensowny sposób stracili córkę” – czyżby chodziło o Leę Betts? To bardzo nagłośniony przypadek, a ona zmarła właśnie w ten sposób: wmusiła w siebie kilka litrów wody, aż poziom elektrolitów spadł do poziomu, przy którym organizm nie jest w stanie funkcjonować. Można znacznie ograniczyć niebezpieczeństwo, jedząc trochę drobiazgów typu słone paluszki albo pijąc zamiast wody napoje izotoniczne dla sportowców (inna sprawa, że są one niesmaczne i ddużo droższe od wody – ale przypuszczam, że choćby sok też byłby bezpieczniejszy od samej wody).
    Czyli wszystko sprowadza się do tego co zwykle: prohibicja dramatycznie zwiększa ryzyko. Ogranicza zasięg rzetelnych informacji, stwarza lęk przed wzywaniem pomocy i promuje niebezpieczne wzorce zażywania. Ecstasy na pewno nie spowodowałoby zgonu u pacjenta podczas psychoterapii – choć zgadzam się, że trudno byłoby przekonać młodzież, by stosowała takie środki do kontemplacji, a nie wyszalenia się.
    Przy tym mimo wszystko uważam, że w obecnych warunkach zażywanie ecstasy nie jest dobrym pomysłem (chyba, że ma się pewne źródło i odpowiednio dużo oleju w głowie) – choćby ze względu na kolejny skutek prohibicji, czyli mocno niepewną zawartość tabletek. Pół biedy, jeżeli w miejsce MDMA dostanie się kofeinę, ale jak tu wspomniano, producent równie dobrze może „wpakować” coś mocno szkodliwego, a przynajmniej stanowiącego farmakologiczną niewiadomą. W wielu krajach handel choćby pigułką słodzika sprzedawaną jako ecstasy liczy się jak handel ecstasy, ale jednak na etapie produkcji pewnie bezpieczniej zajmować się środkami, które jeszcze są legalne – a w tej chwili legalne pozostają najgorsze śmiecie, prawdziwe psychodeliki tudzież mniej szkodliwe stymulanty dawno zostały zakazane. Jak twierdzi mój kolega – zatrucia dopalaczami brały się stąd, że na końcu dawano do nich substancje ledwo poznane, których wcześniej nikt nie chciałby zzażywać.

  6. Szkoda, że stopień niebezpieczeństwa substancji ocenia się tylko na podstawie ilości zgonów. Wydaje mi się, że jest to przesadne uproszczenie. Wiadomym jest, że częste i długie zażywanie narkotyków ma swoje konsekwencje na płaszczyźnie zdrowia psychicznego(chociaż nie u wszystkich, ale za to wzięła się już genetyka). Sam mam kontakt z osobami leczącymi się psychiatrycznie i nie da się pominąć faktu, że całkiem spora ich część miała wcześniej kontakt z narkotykami. Głównie z marihuaną i amfetaminą. Oni sami często właśnie to wskazują, jako przyczynę swoich problemów.

    • Strzelam, że głównie z tego względu, że amfetamina i marihuana to w Polsce najpopularniejsze nielegalne używki. Warto jeszcze zauważyć, że to co pacjent uznaje za przyczynę swoich problemów nie koniecznie musi być z nią tożsame. Dobrze zadać sobie pytanie co ich skłoniło do zażywania? Środowisko, problemy w rodzinie, również skłonności genetyczne mogły mieć wpływ na rozwój zaburzeń psychicznych, niekoniecznie substancje psychoaktywne, których zażywanie mogło być objawem już rozwijających się psychopatologii. Przykładowo Shizhong Han z Yale University w badaniach wykazał, iż schizofrenia i uzależnienie od marihuany (które rozwija się tylko w kilku procentach użytkowników) mają wspólne podłoże genetyczne [http://www.biologicalpsychiatryjournal.com/article/S0006-3223%2812%2900220-X/abstract] , a nie – jak prędzej podejrzewano – że to marihuana powoduje schizofrenię.

  7. Ja swego czasu widziałam pewien dokument o tym jak ecstasy może pomóc wielu ludziom chorym na raka, ale i nie tylko. Badania, które w nim przedstawiono udowodniły, że ludzie łatwiej dogadują się ze swoimi rodzinami. Pewne małżeństwo przeprowadzało rozmowy pod wpływem tej substancji, niesamowite jak ludzie mogą się otworzyć i wypowiedzieć najgłębiej skrywane słowa i rozwiązać problemy. Terapia za pomocą MDMA sprawiła, że spędzili oni najszczęśliwsze chwile swojego życia, kochając się i rozmawiając ze sobą o wszystkim. Kiedy człowiek dowiaduje się o śmiertelnej chorobie może zamknąć się w sobie, odtrącić bliskich – właśnie tacy ludzie powinni być poddani terapii z MDMA. By mogli szczęśliwie doczekać końca wykorzystując każdą najdrobniejszą chwilę szczęścia. Myślę, że takie eksperymenty powinny być kontynuowane, choć nie mam złudzeń, że aktualnie w Polsce jest coś takiego nie do pomyślenia. Oby kiedyś i u nas spróbowano otworzyć się na nowe możliwości.

    Musimy walczyć o zmianę świadomości Polaków

    „Cóż jest trucizną? Wszystko jest trucizną i nic nie jest trucizną. Tylko dawka czyni, że dana substancja nie jest trucizną”

  8. Człowiek to jednak bezdennie głupia istota…. may przykład prohibicji z USA – całkowicie nieskutecznej, lub wręcz przeciw skutecznej. Która wywołała bezprecedensowy rozwój zorganizowanych grup przestępczych.

    dziś na wojnę z narkotykami wydaje się tryliony dolarów – czemu one służą? Opiece nad poszkodowanymi? NIE! służą rozbudowie aparatów policyjnych, systemów inwigilacji społeczeństwa i świetnie płatnym synekura w różnych agencjach jawnych, tajnych i dwupłciowych…

    A pipole biją brawo bo policja znów złapała jakiegoś nieważnego dilera gdzieś na mieście pod klubem nocnym…

  9. Dobry wieczór wszystkim jakiś czas temu miałam romans z żonatym mężczyzno nie bd się tłumaczyła bo przez większość bd krytykowana był to mój 1 facet ….miał różne dojścia zawsze spotkania w hotelu świetny sex i każde wracało do swojego życia z narkotykami nigdy wcześniej nie miałam styczności aż do dnia w którym zostałam poczęstowana i wciskał mi kit że jest naj miej szkodliwe itd. po wzięciu specyfiku człowiek zapomina o Bożym świecie nie interesują go inny brak apetytu u mnie utrzymywał się do 2 dni brak snu i duże pobudzenie sexualne a raczej wrażliwość na dotyk na 2 dzień totalny ból głowy człowiek się nie nadaje do niczego i przesypia cały dzień ale ja nie o tym miałam okazje wziąć to z 4 góra 5 razy w małych odstępach czasowych do puki nie dowiedziałam się co to takiego jak przestałam brać to nie uzależniające świństwo dla nie których miałam silne depresje brak kontaktu z ludzmi żyć mi się nie chciało depresja jednym słowem płacz i myśli samo bujcze i tak za każdym razem w obecnej chwili nie mam kontaktu z tym panem ale za każdym razem kiedy dochodziło do zbliżeń on zawsze miał to przygotowane nie umiał bez tego normalnie się kochać któregoś razu on wzioł ja nie i jak popatrzyłam co się z nim działo z boku masakra nie szło normalnie z nim rozmawiać silne poty jakich w życiu nie widziałam szczęko ścisk mam 22 lata piszę to dla wszystkich ciekawych czegoś nowego nie bierzcie takiego świństwa bez tego też można mieć super sex i się dobrze bawić a to co się dzieje potem z nami czasami są to nawet skutki nie odwracalne zastanówmy się 1000 razy czy warto i czy warto komuś wierzyć na słowo czy mieć swój rozum Pozdrawiam M.

  10. Ja chciałbym was wszystkich zaprosić na stronę z badaniami Lancet, która nie faworyzuje ale edukuje http://www.rollsafe.org/

  11. Jeśli chodzi o ecstazy, to uważam, że słusznie jest nazywana ‚pigułką miłości’, gdyż po jej zażyciu można zapałać nagłym przypływem uczuć i to niekoniecznie do płci przeciwnej czy w ogóle do drugiego człowieka, lecz bardziej ogólnie (po niej ‚mięknie się’ trochę, człowiek robi się bardziej ciepły). Jest to o wiele szlachetniejsza substancja (IMHO) od alkoholu i daje przyjemniejsze i intensywniejsze doznania niż marihuana, po której wielu palaczom wydaje się, że zgłębili po niej rzeczy niezgłebione i wewnętrznie przepełnia ich pycha, do czego raczej się nie przyznają.

  12. tak tylko ciekawe ile jej zostalo wziete przez te osoby ktore umarly. alkohol i papierosy zabijaja duzo wiecej osob a z mdma tak jak z lekiem i wszystkimi uzywkami nalezy je sensownie i z umiarem dawkowac

Dodaj komentarz