Neurobiologia seksu w kinie Mikro

W początkowym zamyśle kino Mikro miało być miejscem dla finału jesiennego cyklu trzech wydarzeń z moim udziałem, promujących książkę Piękno neurobiologii. Temat spotkania, neurobiologia seksu, był dla wielu najbardziej interesującym spośród wszystkich trzech omawianych podczas tryptyku (pozostałe dwa to umysł oraz emocje) i trzeba przyznać, że trudno się temu dziwić. Niestety terminy nam się poprzesuwały i z tryptyku jesiennego musieliśmy zrobić tryptyk jesienno-zimowy. Ostatecznie seks odbył się jako drugi, po umyśle, a przed emocjami. Jednak sądzę, że za bardzo to samemu eventowi nie zaszkodziło. Pokazaliśmy „Opowieści niemoralne” Waleriana Borowczyka (1974). Film, który niegdyś szokował, teraz pod tym względem trochę się zestarzał, ale wciąż może być ciekawy, jeżeli popatrzymy na niego okiem historyka. Potem dyskusja. Pytania, które padały, dotyczyły tych najbardziej podstawowych rzeczy związanych z seksualnością: orgazm męski, kobiecy, wstydliwość, czy wreszcie manipulacje w seksie. Bardzo miło wspominam tę wizytę w Mikro, tym bardziej, że znakomicie układała się nasza współpraca z kinem i jego pracownikami.

~ - autor: vetulani w dniu 1 lutego, 2012.

Komentarzy 14 to “Neurobiologia seksu w kinie Mikro”

  1. Z przyjemnością się oglądało. Bardzo ważna praca, populryzacja nauki i do tego na światowym, inteligentnym poziomie! Wielkie dzięki!

  2. Cieszy mnie, że w Polsce też można znaleźć kogoś pokroju profesora Roberta Sapolsky’iego.
    Nawiasem:
    Kamera – zupełna amatorszczyzna
    Widownia – pełna ćmoków

  3. Zapoznałem się z wydarzeniem pt.: „Neurobiologia seksu …” Czegoś takiego nie spodziewałem się. Publiczność składająca się z osób jak najbardziej dorosłych, w dodatku uniwersytecka inteligencja. I ten nerwowy chichot z tematu, który najwidoczniej bardzo przerastał dojrzałość tego forum. Moderator wił się aż w konwulsjach, a żadna z pań nie odważyła się na zadanie jakiegokolwiek pytania. Cała ta impereza sprawiała wrażenie przełamywania jakiegoś straszliwego tabu. Kulturalnego tabu. Tabu głęboko upośledzającego racjonalne myślenie młodzieży – jak by nie było – akademickiej. Tabu wykreowanego – jak mi się wydaje – wychowaniem w rodzinie, ale także wychowaniem religijnym.

    Szanowny Panie Profesorze, mam wrażenie, że polska kultura jest bardzo chora. Może nie śmiertelnie chora, ale upośledzenie intelektualne społeczeństwa jest bardzo głębokie. A nawet nienormalne! Aż boję się surowości mojej opinii. I przyznaję, że wolałbym każde zdanie, powyżej napisane, raczej zaopatrzyć znakiem zapytania na końcu. Bo to, co zobaczyłem wydaje mi się jakąś formą patologii, a nie normalności. A jeśli patologia, to sytuacja wymagałaby niezwłocznych działań zaradczych. Chętnie poznałbym Pana zdanie w sprawie tych moich wątpliwości. Bardzo serdecznie pozdrawiam Pana Profesora.

    • Odetchnąłem z ulgą czytając twój komentarz i w zupełności się z nim zgadzam.
      Sposób reakcji większości widowni oraz moderatora nasuwa na myśl jakąś szalenie niestabilną mieszankę represyjno-wyzwoleńczą.
      Z jednej strony seksualność jest represjonowana przez ideologie religijne, a z drugiej popychana jest do granic poprzez popkulturę.

  4. Panie Profesorze,
    prosze wybaczyć, że pierwszy wpis zaczynam od …., od gorącej prośby.
    Urzeczona Pańskimi tekstami drukowanymi, kilka razy „podchodziłam” do tego bloga i … „odpadałam”. Z powodu białych, maleńkich literek, czarnego tła … jednym słowem dla mnie jest to praktycznie nieczytelne … A szkoda :(
    Może dałoby się ten blog zrobić bardziej przyjazny dla tych, którzy nie mogą się, niestety, poszczycić sokolim wzrokiem. Okulary to za mało. Musiałabym używać szkła powiększajacego. A to takie niewygodne.
    Być może nie tylko ja jestem w tej sytuacji. Być może są i inne osoby, które chętnie uczestniczyłyby w blogowych dyskusjach, ale strona techniczna im to uniemożliwia :(

    • Droga Pani,
      Istnieje wiele sposobów, dzięki którym nawet osoby ze słabym wzrokiem bez kłopotu mogą czytać teksty zamieszczone w sieci, nawet jeżeli są to małe białe literki na ciemnym tle, co wiem z własnego doświadczenia.
      Przede wszystkim można łatwo powiększyć literki, wciskając równocześnie na klawiaturze klawisze Control i +.
      Jeżeli czytanie jasnych znaków na ciemnym tle jest w ogóle nie możliwe, można skopiować tekst do jakiegokolwiek edytora tekstu (chociażby WordPad, który jest dostępny w każdym oprogramowaniu Windows) i powiększyć czcionkę.
      Mam nadzieję, że będzie Pani teraz w stanie z przyjemnością przeczytać artykuły z bloga.
      JV

  5. Dziękuję! Straszna ze mnie gapa komputerowa :oops:
    Ale już mogę czytać :)

    • Z przyjemnością zapoznałem się z wymianą myśli pomiędzy szanowną Julią i panem Profesorem. Jakże bardzo życzliwie przebiegał ten dialog, z całą pewnością warty uznania za dialog życzliwości. Właśnie życzliwość wydaje mi się najlepszym sposobem prowadzącym do wyjaśnienia niejasnych kwestii i najszyybszego osiągnięcia porozumienia.

      Pozwalam sobie na tę uwagę, ponieważ w mojej poprzedniej wypowiedzi na tym forum podniosłem sprawę – nieco zaczepnie – poziomu akademickiej dyskusji. Cieszę się, że tym razem mogę – choć troszeczkę – zrehabilitować się. Bo wymiana myśli pomiędzy Julią a panem Profesorem dobrze świadczy o poziomie kultury akademickiej. Gdyby tak można było jeszcze ten styl rozpropagować – na wzór – w środowisku naszych pilityków!

  6. Z wielką przyjemnością wysłuchałem Pańskiego wykładu (bo trudno mi jest to nazwać dyskusją).
    Poruszył Pan mnóstwo kwestii – które trudno byłoby wyczerpać, nawet w cyklu wykładów, pozwolę sobie tylko na jedną uwagę:
    uważam, że stosunkowo łatwo można mówić o biologicznych podłożach zachowania seksualnego (zwłaszcza zwierząt), o neurologii seksu – ale „schody” zaczynają się, kiedy zaczynamy seks łączyć z kulturą (mówić o nim w kontekście kulturowym) – a zwłaszcza z etyką.

    Wiadomo, że – aby być człowiekiem, nie tylko kulturalnym, ale i człowiekiem „ludzkim” – musi się przyjąć pewien system etyczny i według niego kierować w naszych relacjach z innymi ludźmi (bez tego niemożliwe byłoby nasze funkcjonowanie w społeczeństwie). Człowiek, na tak wysokim (?) szczeblu cywilizacyjnym, na jakim jest obecnie, musi przyjąć pewien system etyczny (bowiem cywilizacja ludzka nie może funkcjonować w aksjologicznej, amoralnej próżni).

    (Moim zdaniem nie można sprowadzać wszystkich zachowań ludzkich do biologizmu – przecież, nawet jeśli chodzi o genetykę, ewolucję… – znalazła się ona w tej chwili pod wpływem stworzonej/ tworzonej przez człowieka kultury.)

    I tutaj zadam pytanie: czy seksuolog może być neutralny, jeśli chodzi o etyczną stronę zachowania seksualnego człowieka (tzn. nie oceniać, nie wartościować – czyli zachowywać się tak, jakby by był poza jakimkolwiek systemem etycznym, czyli de facto – poza kulturą)?

    Pozdrawiam
    Stanisław Błaszczyna,
    Chicago

  7. Tak żeby tę dyskusję trochę rozruszać, pozwalam sobie po raz trzeci zabrać głos. Pan Stanisław – Logos Amicus, po zapoznaniu się wystąpieniem pana Profesora, słusznie i zarazem niesłusznie zgłasza określony niedosyt. Ale też sam sobie udziela poprawnej odpowiedzi: żeby temat wyczerpać, potrzebny byłby cały cykl wykładów. Ja myślę, że i pełne studia, a potem jeszcze studia doktoranckie, a potem jeszcze… problemu nie wyczerpałyby, bowiem temat jest „niewyczerpalny”.

    Zgadzam się też ze stwierdzeniem, że łatwo jest mówić o biologicznych podstawach zachowania seksualnego. Owszem, łatwo, gdy o tym mówi profesor neurobiologii. I chyba dobrze się stało, że profesor neurobiologii głównie skupił się na wiedzy w swoim zakresie.

    Ja też mam to wrażenie niedosytu i również chciałbym otwartej dyskusji na temat seksualności człowieka w aspekcie zachowań kulturowych, w różnych okresach histrorycznych i pod wpływem różnych religii, które wyznaczają normy etyczne życia seksualnego człowieka. Ale nie zadaję tego rodzaju pytań panu Vetulaniemu, bowiem jego specjalnością jest neurobiologia. Podobnie, pytanie do seksuologa, kierowałbym pod adresem seksuologa.

    Na marginesie jednak odnoszę także inne wrażenie, być może nieuzasadnione. Może błędnie rozumiem intencje Logos Amicusa, ale mam wrażenie, że użył w swoim komentarzu argumentu wytrącającego pierwotną przyczynę dyskusji: „Jeśli nie wiesz wszystkiego, to milcz i nie popisuj się tylko tym, co dla ciebie łatwe”. Znam ten argument z innego terenu. Na ogół podnoszą go ci, którzy uważają się za jedyny autorytet w sprawie seksualności człowieka – instytucje religijne. Czy Logos Amicus kieruje się takim właśnie monopolistycznym roszczeniem, jako specjalista wychowania moralnego?

  8. Pozwoliłem sobie nawiązać do wykładu Pana profesora w moim ostatnim wpisie (który stanowią odniesienie do nagrania spotkania w kinie „Mikro” oraz mój komentarz – pytanie):

    http://wizjalokalna.wordpress.com/2012/03/05/neurobiologia-seksu/

    Pozdrawiam
    i liczę na odpowiedź Pana profesora,
    S.

  9. Panie Profesorze,
    spotkanie interesujące, bo pouczające, a przy tym ujął mnie Pan rozbrajającym poczuciem humoru.
    Kobiety i mężczyźni lubią sobie wzajemnie dowodzić, która płeć plasuje się wyżej w hierarchii ważności. Nauka jest obiektywna i racjonalna, zatem jest bezwzględna w ocenach i wnioskach, a paradygmaty naukowe z dziedziny neurobiologii w temacie prokreacji prowadzą do wniosków, które muszą chyba działać na męskie ego jak zimny prysznic. Z kobiecego punktu widzenia podoba mi się wniosek zasadniczy tj., że rola samicy w procesie reprodukcji jest ważniejsza od roli samca. Panowie próbują wmówić kobietom, że to my się za nimi „uganiamy”. Obala Pan również mit, że panowie mają rycerskość w genach. A więc samce alfa walczą na pierwszej linii chroniąc samice alfa nie dlatego, że są takie szlachetne, ale wręcz przeciwnie, bo z wyrachowania ? Naukowe podejście do człowieka pozbawione jest krztyny romantyzmu. Człowiek jako zły, bo śmiertelny nośnik materiału genetycznego (brr). Swoją drogą natura jest bardzo przebiegła skoro potrafi obejść tę biologiczną niedoskonałość organizmu.

    Nawiązałam do Pana wypowiedzi w żartobliwym tonie, ale to, co Pan mówił potraktowałam jak najbardziej poważnie. W całej swojej zarozumiałości sadziłam, że jak na laika wiem w tym temacie wystarczająco dużo. Przyznaję, że sposób postrzegania człowieka przez pryzmat neurobiologii jest bardzo interesujący i rozbudził Pan nim moją ciekawość. Z zainteresowaniem sięgnę po książkę .

  10. Nieopatrznie, acz z lekkim zamiarem, potrąciłem strunę wrażliwości Logos Amicusa. I bardzo dobrze. Może wspólnym wysiłkiem dojdziemy do porozumienia, albo przyjamniej wyjaśnienia różnic w poglądach.

    W moich wypowiedziach nie reprezentuję pana profesora Vetulaniego. Osobiście nie znam pana Vetulaniego i nigdy jego drogi życiowe nie skrzyżowały się z moimi. Wyraziłem – tylko i wyłącznie – moje zdanie i moje wątpliwości. I prosiłbym na przyszłość tylko tak to traktować: jako wątpliwości człowieka bardzo niepewnego acz poszukującego.

    Drogi Przyjacielu Słowa, na forum popularno-naukowym możesz zadać każde pytanie. Zwłaszcza w formie bezpretensjonalnej. I nie w formie roszczeniowej. A ja właśnie dopatrzyłem się w Twojej wypowiedzi cienia zarzutu wobec „dyskusji” i odrobinkę roszczeniowości. Wyjaśniasz, że niesłusznie. Bardzo się z tego cieszę i niniejszym cofam moje wątpliwości. Również te ze znakiem zapytania. Bowiem uznaję Twoje wyjśnienia. Chociaż i tu pojawia się moja wątpliwość. Jeszcze raz zaryzykuję i powiem otwarcie, o co mi chodzi.

    Jesteśmy – wszyscy bez wyjątku – w naszym myśleniu uwikłani w warunki kulturowe, w tym i religijne, szczególnie mocno oddziaływujące na naszą sferę emocjonalną. A Ty nagle z gorliwością podkreślasz, że „nie reprezentujesz tu żadnej religii”. Jest to zastanawiające, zwłaszcza w związku z Twoimi zainteresowaniami seksualizmem człowieka w aspekcie norm moralnych. Postrzegasz też brak czy pominięcie tego aspektu w czasie dyskusji w kinie Mikro. Myślę więc, że religijny aspekt w Twoim myśleniu jest bardzo ważny. Tego rodzaju niespójności w Twojej wypowiedzi wywołują moje wątpliwości, którym dałem wyraz w poprzednim wpisie. Ale daleki byłem od „stawiania zarzutów”, czy zamiaru „obrażania”. Bo i cóż by złego było w tym, gdybyś był specjalistą w dziedzinie moralności? Chodziło mi też o zachęcenie – nie tylko Ciebie – do kontynuowania tej ciekawej dyskusji. Bardzo serdecznie Pozdrawiam Cię.

Dodaj komentarz