Sympozjum „Etyka w nauce” na kongresie chemicznym w Pradze

Coraz większe zainteresowanie negatywnymi skutkami postępu cywilizacyjnego spowodowało powstanie wielu grup żywo zainteresowanych tym tematem. Oprócz emocjonalnie pobudzonych, nawiedzonych, ślepo atakujących wszelkie próby uczynienia otaczającego nas świata lepszym, ale czasem pociągającymi za sobą niezamierzone a tragiczne konsekwencje, uczeni również dostrzegają problemy wynikające z rozwoju technologicznego, ale w odróżnieniu od „obrońców natury” podchodzą do tego racjonalnie. Uczony nie wie, co ma powiedzieć, gdy wybitna osobistość (a także byle matoł) mówi: „Wiem, ze wszystkie badania, publikowane w bezstronnych czasopismach naukowych o najwyższym standardzie, donoszą, że tytoń jest szkodliwszy od marihuany, ale ja w to i tak nie wierzę!”. Intelektualnie (a właściwie emocjonalnie) osobistość nie różni się od matoła, ale jej wiara we własną nieomylność może mieć poważne konsekwencje społeczne.

Jedna z grup uczonych zajmująca się problemami odpowiedzialności uczonych za przebieg postępu cywilizacyjnego została zorganizowana przez profesora Hartmuta Franka, wybitnego specjalistę of chromatografii, redaktora naczelnego ‘‘The Journal of Separation Science’’, emerytowanego (od kwietnia 2012) profesora, kierownika Zakładu Chemii Środowiska i Ekotoksykologii Uniwersytetu w Bayreuth. Frank interesująco przedstawia się po włosku, ale mówi bardzo powoli i wyraźnie i warto go oglądnąć. Od wielu lat organizuje dziwne międzynarodowe warsztaty (w języku angielskim lub niemieckim) pod nazwą „Cheese Fondue”, gromadzące bardzo różne postacie. Sam uczestniczyłem w jednym z nich — był na nich i noblista Richard Ernst (za NMR), miał być Michał Heller (zastąpił go świetnie Wojtek Grygiel) i kilku innych wybitnych uczonych, ale także autentyczny szaman meksykański, ludowy lekarz brazylijski, franciszkanin z Południowej Ameryki i dwie zupełnie zwariowane postmodernistki.

https://vetulani.files.wordpress.com/2012/09/kopia-euchems.jpg

Hartmut Frank tym razem zorganizował sympozjum poświęcone etyce w nauce w ramach odbywającego się w Pradze w dniach 26-30 VIII b.r. IV Europejskiego Kongresu Chemicznego EuCheMS. Jak zwykle przy imprezach zorganizowanych przez Franka program był bardzo mieszany, od solidnej nauki do wystąpienia na granicy bełkotliwej pseudonauki. Wydaje mi się jednak, że akurat na takich spotkaniach wystąpienia z pogranicza nauki są interesujące i pożyteczne — nie zaszczepią wątpliwości w konieczność stosowania paradygmatów naukowych w umysłach ukształtowanych uczonych, ale odrobina szaleństwa pozwala na obudzenie pewnych intuicji, skłaniających do nowego spojrzenia, koniecznego dla dokonania nowych syntez wiedzy, tak jak klasyczny sen o sześciu diabłach (czy małpach) połączonych wzajemne ogonami pozwolił Kekulému odkryć wzór benzenu.

Sympozjum rozpoczął Attila E. Pavlath, były prezes Amerykańskiego Towarzystwa Chemicznego, wygłaszając odczyt “Umiarkowanie i zdrowy rozsądek”, w którym zwrócił uwagę, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat obraz chemii drastycznie się zmienił — z nauki służącej tworzeniu lepszego świata w ogromne zagrożenie dla ludzkości. Dzieje się tak za sprawą mediów, które kreują taki zły obraz chemii, w którym na przykład szkodliwy efekt DDT na skorupy jaj ptasich został uznany za stukrotnie ważniejszy, niż wytępienie moskitów, opowiedzianych za miliony śmiertelnych ofiar malarii (a w Europie praktycznie zniknięcie tyfusu plamistego, w wyniku wytępienia wszy odzieżowej po II wojnie światowej). Oskarżanie chemii stało się politycznie poprawne. Pewne regulacje, na przykład zakaz stosowania produktów żywnościowych zawierających substancje rakotwórcze, był w momencie wprowadzania uzasadniony, gdyż metody analityczne w czasach jego wprowadzania wykrywała tylko takie ilości, które mogły stwarzać zagrożenie zdrowotne. Obecnie jest bezsensowny, ponieważ nie podaje dopuszczalnych limitów stężenia tych substancji, a wykrywamy już ich ilości śladowe. Podobnie irracjonalny byłby zakaz prowadzenia pojazdów po wypiciu alkoholu bez określenia dozwolonego poziomu alkoholu we krwi, poniżej którego nie wywiera on wpływu na zdolność do kierowania pojazdem. Inna sprawa, że nie wiadomo, dlaczego Polak traci zdolność kierowania posiadając powyżej 0.2‰ alkoholu, Niemiec powyżej 0.5‰, a Amerykanin — powyżej 0.8‰. Praca nad zmianą obrazu chemii w opinii publicznej, traktowania jej ze zdrowym rozsądkiem, jest zadaniem uczonych.

Drugi odczyt wygłosiła Marina Frontasyeva ze słynnego Instytutu Badań Jądrowych w Dubnej. To właśnie był wykład pseudonaukowy. Bredzenie o Rzeczywistości Kosmicznej znanej też pod nazwą Żywej Etyki, opierającej się na kilku wydanych po rosyjsku książkach rosyjskiego secesyjnego artysty Mikołaja Roericha (1874-1947) i jego żony, Heleny, (1879-1955), mających zdaniem prelegentki dać podstawy teoretyczne dla zrozumienia ewolucji kosmicznej, Nic z tego nie było zrozumiałe dla uczonych obracających się w świecie realnych energii i materii. Polityczna poprawność, niedobrze wpływająca na naukę, o czym usłyszeliśmy na wykładzie Pavlatha, spowodowała, że wykład ten nie obudził żadnej dyskusji, zwłaszcza, że widzieliśmy niesłychane emocjonalne zaangażowanie prelegentki.

Na ziemię, i to obłoconą, sprowadził nas bardzo klarowny wykład Jana Mehlicha z Europäische Akademie GmbH w Bad Neuenahr-Ahrweiler, który zajął się problemami nieuczciwości w laboratorium chemicznym. Jako główne rodzaje nieuczciwości Mehlich wymienia wymyślanie wyników nieprzeprowadzonych nigdy doświadczeń, naciąganie wyników uzyskanych we własnych badaniach, przedstawianie wyników innych uczonych jako własnych, nieujawnianie źródeł finansowania i konfliktu interesów. Interesującym punktem wykładu było stwierdzenie, że etyka dla studentów nie powinna być wykładami o Arystotelesie, Kancie, Millu i innych wielkich teoretykach, ale omawiać konkretne sytuacje z wyjaśnieniem ich statusu etycznego. Autor zastanawiał się także nad celowością wprowadzania specjalnego kodeksu postępowania etycznego dla uczonych i badań naukowych.

Szczególnie interesujący był wykład Jana van der Westhuizena z University of the Free State (RPA) mówiący o problemach etycznych profesorów w RPA. Problemy te są związane z jednej strony z finansowaniem badań naukowych, co sprowadza się do stosunkowo wysokich nagród pieniężnych za publikacje, w zasadzie niezależnie od rangi czasopisma. Powoduje to z jednej strony umieszczanie prac w czasopismach o niższym statusie, w których łatwiej takie prace zamieścić, a z drugiej strony produkowania tzw. salami-papers, w których wyniki pracy dzieli się na cienkie plasterki, publikowane jako prace niezależne (bo przecież podzielenie jednej pracy na trzy często jest łatwe, a przynosi trzykrotny profit). Drugi problem etyczny dotyczy dydaktyki — profesorzy są rozliczani z „wyników nauczania” (mierzonych liczbą magistrów i doktorów), natomiast wykształcenie, z którym przychodzą studenci z niektórych szkół średnich właściwie powinno wykluczyć możność ich sukcesu na uczelni. Profesor van der Westhuizen zgodził się na publikację swojego tekstu w czasopiśmie „Wszechświat”.

Ja sam mówiłem o kulturowych ograniczeniach nauki. Temat ten podjąłem również w artykule opublikowanym w listopadzie ubiegłego roku na blogu.

https://vetulani.files.wordpress.com/2012/09/prague01.jpg

Ostatni wykład naukowy, dotyczący podstaw etycznych międzynarodowych porozumień ekologicznych przygotowali Frank Moser i Francesco Dondi, omawiając przełomowe znaczenie traktatu z Rio de Janeiro z 1992 roku. Dla chemików istotną sprawą jest to, że traktat z Rio spowodował ogłoszenie Konwencji Sztokholmskiej (2004) na temat niedegradowalnych zanieczyszczeń organicznych, z wyliczeniem zakazanych 22 substancji szczególnie niebezpiecznych. Jest to ostatnia z wielkich międzynarodowych konwencji tego typu i uwzględnia współczesne zasady etyki środowiskowej, takie jak rozwój nieszkodzący ekologii, wspólna, chociaż zróżnicowana odpowiedzialności, reguła „brudzący płaci” oraz postępowanie przezorne.

Ostatni wykład, który był impresją nad związkiem nauki i sztuki, a konkretnie chemii i literatury, przedstawił Luigi Dei z Uniwersytetu Florencji, biorąc na warsztat książkę Primo Leviego „Układ Okresowy”. Prezentacja, ze wstawkami filmowymi, sama była dziełem sztuki.

W dyskusji ogólnej podniesiono wiele wątków, szczególnie koncentrując się na metodach efektownego nauczania etyki naukowej. W jej trakcie zgodziliśmy się z Deim, że ideałem łączącym literaturę i naukę jest powieść science fiction. Warto przypomnieć, że jeden z największych wizjonerów sci-fi, Isaac Asimov, był właśnie chemikiem.

Zakończeniem sympozjum było przedstawienie dla całego kongresu sztuki związanej z zagadnieniami etyki w nauce. W wykonaniu artystów praskich wystawiono dramat „Insuficiency” (Niewydolność) Carla Djerassi ze Stanford University. Sama sztuka była niezwykle interesująca, w największym skrócie dotyczyła pomijania w awansie chemika Polaka, który został przyjęty na kontrakt (powiedzielibyśmy „umowę śmieciową”) w jednym z drugorzędnych uniwersytetów amerykańskich. Jerzy Krzyż, który zmienił nazwisko na de la Croix, opracował związek powodujący obfite tworzenie się niezwykle wytrzymałych banieczek w piwie, szampanie i napojach gazowanych. Kiedy dwaj amerykańscy członkowie uniwersyteckiego komitetu nominacyjnego odrzucają jego podanie o stabilizację (tenure), Krzyż częstuje ich szampanem, po którego wypiciu w kilka godzin umierają z powodu zatoru tętniczego. Ponieważ jednak próbki szampana pobrano do badań po trzech dniach, banieczki już się „wybąblowały” i nie ma żadnych dowodów zbrodni (pierwsza scena dzieje się właśnie w sądzie, gdzie pani prokurator przekonuje ławę przysięgłych, że mimo braku jakichkolwiek dowodów na to, że śmierć profesorów nastąpiła z powodów nienaturalnych, doktor de la Croix z pewnością popełnił morderstwo). Sztuka jest bardzo dobrze skonstruowana i żywa, wskazująca na dobrą znajomość procesów fizykochemicznych oraz stosunków na amerykańskich uniwersytetach, i ma zaskakujące zakończenie. Nie jest to jednak niczym dziwnym, bo Djerassi jest znanym dramatopisarzem, ale jeszcze ważniejsze jest to, że jako człowiek, który w roku 1951 zsyntetyzował noretindron, jest uważany za twórcę pierwszej doustnej pigułki antykoncepcyjnej, której półwiecze świętowaliśmy dwa lata temu. Djerassi, który w październiku skończy 89 lat, brał udział w składkowym obiedzie spikerów sympozjum (sympozja etyczne nie są zazwyczaj sponsorowane przez firmy) i okazał się fantastycznym rozmówcą.

https://vetulani.files.wordpress.com/2012/09/prague03.jpg

https://vetulani.files.wordpress.com/2012/09/prague02djerassi.jpg

U góry: spektakl zamykający kongres.

Poniżej: Carl Djerassi.

~ - autor: vetulani w dniu 2 września, 2012.

Komentarze 2 to “Sympozjum „Etyka w nauce” na kongresie chemicznym w Pradze”

  1. RPA to kraj ktory przeszedł polityczne przemiany można rzec – homotopijne do naszych. Zwraca uwage fakt, że przemiany te mają dla nauki i edukacji – bardzo podobne skutki jak te ktore obserwujemy w naszym kraju. Przypadek?

    Przemiany w RPA zostały użyte przez Klein w „Doktrynie szoku” jako przykłąd neoliberalnej manipulacji społecznym procesem „wyzwoleńczym” w interesie prywatnego biznesu.

  2. Szanowny Panie! Co za fascynujący tekst. Gdzie mogę się dowiedzieć o kolejnych spotkaniach?
    bardzo chętnie wezmę z nim udział, mieszkam teraz niedaleko granicy, na polaczeniu dwóch światów.
    sama byłam niedawno na spotkaniu dotyczącym Biomimicry

Dodaj komentarz