Postępy frenologii – na marginesie odkrycia ośrodka introspekcji w mózgu

To była bardzo ciekawa koncepcja. Oficjalnie wysunięta przez Franza Josepha Galla w 1796, frenologia opanowała w latach 1810-1840 całą naukę zachodnią, a chociaż uznawana przez światlejszych neurofizjologów za pseudonaukę już od 1843 roku, kształtowała psychiatrię zachodnią do końca XIX wieku.

https://vetulani.files.wordpress.com/2011/02/taylorimmocfranzjosephgallm.jpg

Koncepcja Galla była bardzo nowoczesna – założył on, że mózg jest narządem myśli i że pewne określone procesy umysłowe posiadają ścisłą lokalizację w mózgu. W to samo wierzy i współczesna neurobiologia, ale Gall i jego zwolennicy założyli, że w mózgu znajdują się różne „organy” dla poszczególnych funkcji psychicznych czy zachowań, a więc na przykład organ przyjaźni, organ morderstwa, organ sprawiedliwości, organ zaradności itp., a im lepiej dana funkcja jest wykształcona, tym organ za nią odpowiadający jest większy. Na to już nie godzono się, zwłaszcza, że lokalizacja funkcji była – jak się nam wydaje – kompletnie przypadkowa, a w każdym razie bez uzasadnienia naukowego.

Dalszy krok frenologii, który przyniósł jej popularność a potem stał się gwoździem do trumny było przyjęcie, że objętość danego „narządu” odbija się na kształcie czaszki i stąd, opisując powierzchnię czaszki można wnioskować o cechach charakteru badanego. Macając głowę można było dowieść, że podejrzany miał skłonności mordercze lub złodziejskie, i dowody frenologiczne były wykorzystywane w sądach. Ale badania frenologiczne poprzedzały czasem również zawarcie związku małżeńskiego, aby przekonać się, czy młodzi będą do siebie pasowali.. Wielkim zainteresowaniem cieszyły się też opisy czaszek różnych zbrodniarzy, a zdobycie takiego materiału badawczego, w związku z powszechnością kary śmierci, było łatwe. Szczególnie wygodnie pracowało się wówczas we Francji, gdzie karę śmierci wykonywano przez zgilotynowanie.

Frenologia w XX wieku odeszła – jak się wydawało bezpowrotnie – do lamusa naukowego. Jednakże nowoczesne metody neuroobrazowania mózgu, zwłaszcza obrazowanie z użyciem rezonansu magnetycznego, pozwalające na dokładne odtworzenie szczegółów budowy, w tym objętości poszczególnych obszarów mózgu, nieco zmieniły nasz pogląd na zasadność oryginalnych założeń Galla.  Oto jakie były te, opublikowane w 1819 r. założenia i co o nich sądzimy:

1. Moralne i intelektualne cechy osoby są wrodzone. Ten punkt budzi do dziś dnia wiele kontrowersji i uważany jest za politycznie niepoprawny, ale coraz więcej danych świadczy, że dziedziczność gra istotną rolę w rozwoju naszej psychiki.
2. Ekspresja tych cech zależy od organizacji mózgu. Coraz chętniej przyznajemy to rację Gallowi.
3. Mózg jest organem wszystkich skłonności, uczuć i zdolności. Oczywiście Gall tutaj ma pełna rację.
4. Mózg jest zbudowany z tak wielu organów, jak wiele jest różnych cech, skłonności i uczuć, które  u każdej osoby są inne. Tu mamy problem. Przez długi czas sądzono, że to bzdura. Ale obecne techniki neuroobrazowania wskazują na bardzo ścisłą lokalizację pewnych funkcji, a wiedziano o tym i wcześniej, że wymienię tu tylko ośrodek ruchowy mowy Broki i ośrodek słuchowy mowy Wernickiego.
5. Kształt czaszki odpowiada kształtowi mózgu i dzięki temu odwzorowuje względny rozwój organów mózgowych. No i tu Gall całkowicie nie miał racji.

Najważniejszym ideologicznie punktem koncepcji Galla jest założenie dziedziczności zdolności, inteligencji, charakteru. Budziło ono bardzo wielkie wątpliwości i zażarte spory. Natomiast dziedziczenie pewnych cech anatomicznych, na przykład wzrostu, długości kończyn czy kształtu czaszki nie budzi ani wątpliwości, ani zastrzeżeń ideologicznych. Kłopot zaczął się wówczas, kiedy okazało się, że pewne cechy osobowości są skorelowane z wielkością (a właściwie objętością) określonych obszarów mózgu, z takimi cechami ewidentnie związanymi. Sugeruje to, że nie rodzimy się wszyscy równi (o czym oczywiście wszyscy wiedzieli, ale mówić to mógł tylko Janusz Korwin-Mikke).

Problem ten jest tak ważny ideologicznie (a także w praktyce społecznej), że wszelkie odkrycia wykazujące korelacje pomiędzy jakimiś cechami psychicznymi a wymiarami określonego obszaru kory mózgowej są witane z zaciekawieniem. Ostatnio takim okryciem było znalezienie „siedliska zdolności do introspekcji”. Introspekcja wydaje się właściwością swoiście ludzką. Jest to myślenie o własnym myśleniu (czyli meta myślenie). Introspekcji jest poddawana nasza prowadzona na bieżąco ocena świata (czy dobrze zauważyłem i zinterpretowałem zmianę w moim otoczeniu?), zdolność do prawidłowej introspekcji, ocena, czy nasze decyzje są prawidłowe czy nieprawidłowe, ma zasadnicze znaczenie dla prawidłowego funkcjonowania. Jeżeli na przykład mamy wątpliwości co do naszej decyzji, możemy szukać rady lub ponownie analizować sytuację. Badania wykazały, że niektórzy ludzie podejmują często złe decyzje, ale uważają je za dobre i odwrotnie, wiele ludzi jest niepewnych co do słuszności swoich dobrych decyzji.

Podstawę neurobiologiczną tych różnic zbadali Geraint Rees i jego współpracownicy z grupy badania świadomości w Instytucie Neurobiologii Poznawczej University College London. W ich bardzo pomysłowym doświadczeniu, badani mieli zdecydować, na którym z dwóch ekranów pokazujących każdy sześć elementów jeden element jest nieco jaśniejszy, a następnie określić w skali od 1 do 6, jak bardzo są przekonani o słuszności swego wyboru. Kontrasty ustawiano indywidualnie dla każdego badanego tak, że wszyscy dawali 71% poprawnych odpowiedzi, natomiast pewność siebie badanych, i obliczona z niej sprawność introspekcyjna były bardzo zróżnicowane. Przeprowadzone następnie badania z użyciem rezonansu magnetycznego wykazały, że osoby z dużym potencjałem introspekcyjnym charakteryzują się większą objętością prawostronnej przedniej kory przedczołowej (obszar 10 Brodmana), a także mniejszą objętością lewego dolnego zawoju skroniowego. Zakładając, że zmiany w korze przedczołowej powinny odbijać się na strukturze szlaków łączących ten obszar z innymi, badacze zbadali zmiany w istocie białej (włóknach nerwowych) i stwierdzili wyższą integralność istoty białej w kolanie spoidła wielkiego.

Nie wchodząc w szczegóły techniczne (opublikowane w artykule: Fleming et al Differences in Brain Structure Relating Introspective Accuracy to Individual Science 2010, 329, 1541-1543) można podsumować, że wyniki badaczy londyńskich wskazują, w połączeniu z poprzednimi badaniami nad tymi obszarami mózgu, że dla introspekcji kluczową rolę odgrywa przednia i grzbietobrzuszna część kory przedczołowej, a różnice indywidualne w ich wykształceniu są związane z indywidualnymi zdolnościami do introspekcji. Taka „frenologiczna” lokalizacja niesłychanie ważnej, chociaż „niematerialnej” funkcji, jaka jest introspekcja, może otwierać perspektywy podnoszenia poziomu introspekcji przez pobudzanie neuroplastyczności w odpowiadających za nią obszarach.

~ - autor: vetulani w dniu 18 października, 2010.

Komentarze 2 to “Postępy frenologii – na marginesie odkrycia ośrodka introspekcji w mózgu”

  1. Prawdę powiedziawszy po przeczytaniu tego artykułu
    poczułam się jak robot.:-)
    Jeżeli tak dalej pójdzie, to okaże się,
    że człowiek składa się tylko i wyłącznie z masy sterowanej genami.
    Mimo wszystko uważam,że badania naukowe są jednak potrzebne.
    Krystyna

  2. Pani Krystyno, chyba Dawkins „Samoluby gen” wyjaśni dlaczego się tak Pani czuje ;)

Dodaj komentarz