Nauka w ryzach kultury

Rozwój mózgu, wspaniałego narządu przeżycia, doprowadził do powstania cywilizacji, umożliwiającej człowiekowi zdobycie dominującej pozycji wśród ziemskich gatunków. Olbrzymi potencjał mózgu współczesnego człowieka, Homo sapiens recens, którego ewolucja zresztą wcale się nie zakończyła, ale zdaje się przyspieszać, umożliwił wypracowanie dwóch strategii służących do podboju świata – nauki i kultury.

https://vetulani.files.wordpress.com/2012/08/kopia-alegoria-wiedzy.jpg

Conor Walton: Allegory of Knowledge, olej na płótnie, 48″ x 60″, 2006

Od razu chcę się zastrzec, że przez termin „nauka” rozumiem to, co Anglosasi określają jako ”science”. „Nauka” w tym artykule to nauki ścisłe, używające zdań naukowych w sensie popperowskim. Tylko stwierdzenia falsyfikowalne są w tym ujęciu stwierdzeniami naukowymi. Działami nauki w moim pojęciu są na przykład biologia, matematyka, nauki inżynieryjne, ale nie teatrologia, literaturoznawstwo, filologie, teologia i inne wspaniałe działy myśli ludzkiej, zaliczane chętnie, lecz niepotrzebnie przez osoby je uprawiające do nauk, a określane w literaturze anglojęzycznej jako „humanities”. Te ostatnie, jak wiele innych wytworów ducha ludzkiego zaliczam do kultury, natomiast dla potrzeb tego artykułu naukę i kulturę uważam za domeny odrębne. Jest to podejście oczywiście różne od klasycznego podejścia Edwarda B. Tylora, który utożsamiał kulturę z cywilizacją, i za którym wielu myślicieli traktuje naukę jako część kultury, ale wówczas nie można sensownie mówić o relacjach pomiędzy nauką i kulturą. Nie polemizuję generalnie z tym poglądem, ale odrzucam go przy snuciu przedstawianych tu rozważań. Na tę chwilę staję się prymitywnym neopozytywistą.

Jak powiedziano, obie wielkie strategie służące ostatecznie człowiekowi do zdobywania dominującej pozycji wśród innych gatunków – nauka i kultura, składają się na cywilizację, ale chociaż finalnie ze sobą współpracują – często znajdują się w konflikcie.

Kultura

Kultura powstała wcześniej i miała znaczenie decydujące. Grupy społeczne, i indywidualni ich członkowie od zawsze funkcjonowali w oparciu o ustalone przekonania, które wytworzyły się jako adaptacje na konkretne, lokalne warunki środowiskowe (głównie pod wpływem pierwszych opiekunów) i mogą nie mieć nic wspólnego z prawdą obiektywną, z prawdziwym poznawaniem świata, ale determinują aktywności społeczne i normy postępowania, służące przetrwaniu i rozwojowi grupy. Całość tych przekonań, reguł i wynikających z nich aktywności składa się na kulturę, a geneza ich powstania powoduje, że kultura ma charakter lokalny. Próby narzucania norm kulturowych jednej grupy innym społecznościom powoduje zawsze głębokie konflikty, zwłaszcza jeżeli siła tych grup jest porównywalna. Chyba największym współczesnym tego przykładem jest próba narzucania całemu współczesnemu światu norm moralnych grupy fanatycznych protestantów – separatystów, którzy najpierw musieli opuścić Anglię, a potem, w 1620 roku, Europę na statku „Mayflower” i w jakiś sposób zdominowali ideologię amerykańską. Innymi przykładami są znane w całej historii świata wojny religijne, ale także walka między ideologiami (socjalizm-kapitalizm). Na mniejszą skalę próby narzucania kultury leżą u podstaw problemów mniejszości narodowych, chociażby polskiej na Litwie.

Ponieważ kultura nie posługuje się w zasadzie rozumowaniem racjonalnym, w czasie konfliktów kulturowych nie ma możliwości przekonania oponentów argumentami, a jedynie siłą lub psychomanipulacją („pranie mózgu”).

Nauka

Nauka – młodsza siostra kultury – opiera się na poznaniu racjonalnym i dyskursywnym. Racje naukowe mogą być dowiedzione w taki sposób, że oponent musi je uznać (co jednak nie wyklucza udziału emocjonalności w sporach naukowych, ale emocjonalność taka jest źle widziana i szybko eliminowana). Nauka bowiem jest absolutystyczna w dążeniu do pełnego i obiektywnego poznania świata, i czyni to bez względu na to, jak takie poznanie wpływa na ludzkie emocje, światopogląd, oraz funkcjonowanie społeczne.

Relacje nauka–kultura

Nauka i kultura są obie tworami mózgu. Mózg, jak zauważył to Edward Wilson, nie jest narządem poznawania świata, ale organem przeżycia i proponuje w danej sytuacji doraźne rozwiązania, często irracjonalne (a więc z nauką sprzeczne), ale pragmatycznie istotne. Tak dla wyjaśnienia pewnych zjawisk na danym etapie niewyjaśnialnych mózg proponuje przekonywujące wyjaśnienia irracjonalne, na przykład religijne. Przez długi czas to Perkun, Tor, Jupiter, Indra, Zeus czy Aplu ciskali piorunami, teraz badają je meteorolodzy i fizycy. Biologicznym celem tworzenia wierzeń religijnych nie jest poznanie istoty świata, ale zapewnienie kohezji grupy, istotnej dla jej przeżycia. Naukę mózg zaczął tworzyć nieco później, kiedy okazało się, że znajomość obiektywnego świata również ma potężny walor przystosowawczy w walce o byt, często potężniejszy niż mitologia.

Kiedy zaczęła tworzyć się nauka, zaczęło też dochodzić do konfliktów. Jak zwykle nowe poglądy, które niewątpliwie przeciwstawiały się tradycyjnym wyjaśnieniom, musiały się przebijać z trudem. Jak sadzę istnieją dwie sytuacje, w których szczególnie często dochodzi do próby ograniczenia nauki przez kulturę – konflikty ideologiczne i etyczne.

Kultura i nauka – konflikty ideologiczne

Kultura czuje się zagrożona, gdy zdobycze naukowe podważają pewne przekonania leżące u podstaw norm kulturowych, czyli kwestionują panującą ideologię. Utrudniając w takich przypadkach postęp nauki, kultura czyni tak, bo ma prawo czuć się zagrożona jej rozwojem. Wynikiem rozwoju nauki jest na przykład stałe obniżanie się zakorzenionej w kulturze pozycji człowieka, jako najwyższej i specyficznej formy materialnego bytu.

Zaczęło się to chyba od postępów astronomii i kosmogonii. Płaskość Ziemi nie była chyba nigdy problemem sporu ideologicznego, zwłaszcza, że wiele obserwacji, dokonanych głównie przez ludzi morza, takich że horyzont jest okręgiem, a spoza horyzontu wyłaniają się najpierw najwyższe części zbliżających się statków najłatwiej było interpretować w ten sposób. Ale już teorie heliocentryczne stały się kłopotem. Nie dość, że zaprzeczały świadectwu oczu, ale istniały przecież przekazy ksiąg świętych o zatrzymaniu słońca w jego biegu na nieboskłonie, jak na przykład to wyproszone przez Jozuego, aby zdążyć przed nocą wybić wszystkich wojowników koalicji amorejskiej. Być może jednak najważniejszą przyczyną niechęci do teorii heliocentrycznej było właśnie to, że godziła we wpajane przez wszystkie kultury przekonania o specjalnie wysokiej pozycji człowieka, którego miejsce w środku czyli na szczycie hierarchii świata (przynajmniej doczesnego), było oczywiste. Stąd teorie heliocentryczne miały przed sobą długą i nie bez ofiar drogę do uzyskania powszechnej akceptacji.

https://vetulani.files.wordpress.com/2012/08/kopia-galileo-facing-the-roman-inquisition.jpg

Cristiano Banti: Galileusz przed rzymską inkwizycją

Przekonanie o nadrzędności człowieka było też przyczyną drugiego wielkiego starcia między nauką i kulturą – sporem o nasze pochodzenie. Nie była to sprawa lokalna, tak jak dzisiejsze walki grupki kreacjonistów z teorią ewolucji. Fakt, że ludzie mogli się rozwijać podobnie, jak inne gatunki zwierzęce, a na dodatek musieli mieć wspólnych przodków z małpami, był półtora wieku temu kamieniem obrazy dla przeważającej części społeczeństwa.

Tak więc usunięcie Ziemi z centrum Wszechświata czy włączenie człowieka w królestwo zwierząt, jako gatunku powstałego w drodze ewolucji poważnie zachwiało ustalonym porządkiem ideologicznym. Kultura z reguły początkowo interweniuje w takich wypadkach pryncypialne – ewidentnie pokora jest wyjątkowo rzadko kultywowana cnotą, a pycha – niewątpliwie pierwszym i najpopularniejszym grzechem głównym.

Jednakże spory, w których kultura broni tradycyjnych pozycji ideologicznych przeciw obrazoburczym propozycjom nauki rozwiązują się ostatecznie po pewnym czasie w sposób akceptowalny przez społeczeństwo. Dowody naukowe, racjonalne, są tak silne, że kultura niechętnie acz z godnością wycofuje się, oświadcza, że stare pewniki były raczej symbolami („nie siedem dni, tylko długie okresy geologiczne”), zachowując swoje prerogatywy tam, gdzie nauka nie może ich, w braku metodologii, kwestionować („ciało ludzkie mogło powstać ze zwierzęcego w wyniku ewolucji, ale dusza została w nie tchnięta szczególnie na pewnym etapie”). Tak więc rozwojowi cywilizacji odkrycia naukowe zmieniające nawet totalnie nasze światopoglądy nie przeszkadzają zbyt wiele i w zasadzie dla uczonego uprawianie nauki nie musi przeszkadzać w wyznawaniu wiary.

Kultura i nauka – konflikty etyczne

Znacznie trudniejszy dla rozwoju nauki konflikt występuje wówczas, gdy efektywne metody zdobywania wiedzy o świecie kłócą się z aktualnymi normami kulturowymi, uważanymi za normy etyczne. Dotyczy to szczególnie badań biologiczno-medycznych. Współczesnym, właściwie bardzo młodym wytworem kultury hamującym rozwój nauki jest bioetyka, a świadkiem tego są liczne moratoria na prowadzenia badań naukowych (np. nad klonowaniem człowieka), olbrzymie utrudnienia w prowadzeniu badań nad organizmami transgenicznymi, ataki na zapłodnienie in vitro i ograniczania badań na zwierzętach.

Badania na ludziach

Historycznie szczególnie często były one hamowane przez zakazy wynikające z norm kulturowych. Nikt nawet nie pomyśli dzisiaj o badaniach wiwisekcyjnych na człowieku, chociaż nie ulega wątpliwości, że rozszerzyłyby one nasza wiedzę szybciej i głębiej niż analogiczne badania na zwierzętach. Istniały jednak kultury, w których wiwisekcja skazańców była stosowana w celach naukowych (uprawiano ją – jak się wydaje z przekazu Celsusa – w starożytnej Aleksandrii) i może nieco światła na stosunek kultury do nauki rzuca to, że praktyki takie potępiamy znacznie surowiej, niż torturowanie skazańców, palenie na wolnym ogniu, krzyżowanie i inne metody zadawania cierpień oficjalnie jako karę za przewinienia, a faktycznie wyłącznie dla satysfakcji kata i tłumu. Ale metodycznie dobrze pomyślane badania na bliźniętach prowadzone przez doktora Josepha Mengele są absolutnie potępiane, a nawet określane jako pseudonaukowe, chociaż metodycznie nie można im nic – jak się wydaje – zarzucić. Zmienia się stosunek do więźnia i do kary śmierci. Etycznym problemem badaczy u schyłku XIX wieku w USA nie było, czy wolno prowadzić niebezpieczne eksperymenty na skazanych na śmierć, ale czy wykonać wyrok jeżeli skazanemu uda się przeżyć eksperyment?

https://vetulani.files.wordpress.com/2013/11/500w_rjceppeian1.jpeg

Kilkunastoletnie dziewczynki, na których doświadczenia przeprowadzał Mengele. Lata 40. XX wieku, fot. Wilhelm Brasse.

Badania naukowe wyrządzające krzywdę pacjentom bez potencjalnej dlań korzyści są dzisiaj również nie do pomyślenia. Ale w XIX wieku badania takie, jak przeszczepianie krwi chorych na syfilis innym pacjentom w szpitalach dla ubogich celem sprawdzenia, czy choroba jest zakaźna, były prowadzone oficjalnie i bez oporów natury etycznej.

Badania na materiale ludzkim też były i są ograniczane ze względów kulturowych. Przez długie okresy czasu surowo zakazywane były sekcje zwłok a i obecnie trudno jest o materiały dydaktyczne w prosektoriach. Coraz bardziej obecnie uwzględnia się wolę rodziny zmarłego oraz zgodę osób udzielających za życia materiału biologicznego. Preparatom anatomicznym wystawianym w muzeach obecnie często urządza się rytualne pogrzeby.

Badania na zwierzętach

Zwierzęta w zasadzie przez większość historii ludzkości były traktowane bez empatii, a i dzisiaj, nawet naszym kraju, widzimy wielkie różnice kulturowe w tym zakresie. Jednakże doświadczenia wiwisekcyjne na zwierzętach, od których większość biologów z mojej generacji zaczynało karierę naukową, budzą dzisiaj poważne opory. Ograniczanie badań na zwierzętach z pewnością hamuje rozwój nauki.

Czy bioetyka jest hamulcem cywilizacji?

W pewnym sensie tak – nie możemy prowadzić wielu doświadczeń mogących wyjaśnić istotne zagadnienia, a często musimy korzystać z danych dawniejszych, kiedy normy prowadzenia doświadczeń nie były tak restrykcyjne. Wiele wiemy o reakcjach człowieka po drażnieniu układu nagrody z doświadczeń José Delgado z lat 50, kiedy można było pacjentom, a nawet zdrowym ochotnikom wkładać do mózgu elektrody, przepuszczać prąd i pytać, co czują. Delgado proponował poważnie stworzenie społeczeństwa psychocywilizacyjnego, kierowanego centralnie przez wszczepiane do mózgu elektrody [José Manuel Rodriguez Delgado (1969). Physical Control of the Mind: Toward a Psychocivilized Society].

Ale też podejście bioetyczne uważam za korzystne, nawet dla rozwoju nauki. W przeciągu ponad pół wieku pracy naukowej przy stole laboratoryjnym mogłem obserwować stopniowe uświadamianie sobie potrzeby humanitarnego postępowania ze zwierzętami doświadczalnymi i zmiany zachodzące w tym zakresie. Chyba w końcu lat 70. zaproszono mnie do wygłoszenia wykładu „Dlaczego warto być humanitarnym dla zwierząt laboratoryjnych” i musiałem przekonywać słuchaczy, że jeżeli chce się przenosić wyniki badań farmakologicznych ze zwierząt na ludzi, te pierwsze muszą być traktowane nie gorzej niż pacjenci, i że zwierzęta laboratoryjne równie silnie jak ludzie reagują na stres fizyczny i psychiczny. Nie mówiąc o tym, że gdy jesteśmy nieczuli lub okrutni dla zwierząt, w krótkim czasie staniemy się takimi też dla bliźnich.

Perspektywy rozwiązania konfliktu

W odróżnieniu od sporów ideologicznych, poziom emocji przy rozwiązywaniu konfliktów etycznych jest tak wysoki, że w chwili sporu racjonalne argumenty tracą całkowicie na wartości. Nadzieją jest jednak to, że określone normy moralne, wbrew temu, co o tym myślimy, mają ograniczony zasięg terytorialny i czasowy. Już w tym artykule podane są przykłady, jak niektóre normy etyczne ulegały gwałtownemu zaostrzeniu, a inne łagodzeniu. Normy wynikające z chrześcijańskiej koncepcji życia nie mają takiej mocy w krajach Dalekiego Wschodu. Pierwszy człowiek zostanie (jeżeli już nie został) sklonowany w Japonii lub Korei Południowej, i to być może nie w celu stworzenia nowego osobnika, ale materiału do transplantacji organów. Tam taka idea nie budzi oporów. Nie można przewidzieć, które normy uznawane obecnie za niewzruszone za kilka dziesięcioleci będą przedmiotem ironicznych uwag o pradziadkach.

Zakończenie

W relacjach pomiędzy nauką i kulturą problemem może być język. Kulturą zajmują się humaniści, których aksjomaty, metodologia, a także zaangażowanie emocjonalne w rozważane problemy są często całkowicie obce naukowcom. Istotą postępu w rozumieniu świata – ku czemu zmierza i nauka, i kultura – jest szukania wspólnego języka i rezygnacja tak z absolutyzmu naukowego, jak i uprawianego przez humanistów absolutyzmu ideologicznego. Co nie oznacza, aby kompromis polegał na utonięciu w koncepcjach postmodernistycznych.


Na YouTube jest dostępny film z moim wystąpieniem o nauce w ryzach kultury.

Tekst przeznaczony do jednego z najbliższych numerów „Zeszytów Karmelitańskich”. Naprawdę warto czytać artykuły w tym czasopiśmie. Niby to katolickie, ale otwarte. Nawet mnie wpuszczają.

~ - autor: vetulani w dniu 26 listopada, 2011.

Komentarzy 7 to “Nauka w ryzach kultury”

  1. Bardzo ciekawy blog i mądre artykuły…
    Ta wiedza jest bardzo potrzebna ludziom zagubionym w szybko rozwijającym się współczesnym świecie (internetowa komunikacja i medialne techniki oddziaływania na ludzi). Psychika ludzka nie jest w stanie szybko dostosować się do zmian w życiu wywołanych tak szybkim rozwojem techniki…
    Gratuluję i dziękuję…

  2. dobry artykuł!

  3. Kiedyś słysząc pukanie do drzwi chowano trupa, a wykładano kawał wołowiny, dziś tak samo – ale odwrotnie.

  4. Szanowny Panie Profesorze, jestem Pana wielbicielką od lat. Jest Pan intrygująco kontrowersyjny. Ten art. przeczytałam z niemiłymi uczuciami. Chciałabym dorzucić szczyptę optymizmu: relacja między dwoma obiektami: stawianie przeszkód rozwija: trudności w vivisekcji mózgu są chyba stymulujące w rozwoju neuroobrazowania, tak jak restrykcje religijne Świadków Jehowy były stymulujące w rozwoju preparatów krwiozastepczych, czyż nie?
    Bardzo proszę napisać coś o immunodendrytach!
    Ewa Rudzka (psychiatra)

  5. @Ewa Rudzka > restrykcje religijne Świadków Jehowy były stymulujące w rozwoju preparatów krwiozastepczych, czyż nie?

    Nie bardzo. Główną i dominującą motywacja był i jest brak krwi. Szczególnie w warunkach wojennych! Poza wojnami, naturalne kataklizmy, duze wypadki, etc… Przechowywanie krwi, dobor wlasciwego typu, koszty, niebezpieczenstwo przenoszenia chorob, itd rowniez popychaja do szukania alternatywy. Swiadkowie Jehowy gdzies daleko, daleko na liscie.

  6. „Zwierzęta w zasadzie przez większość historii ludzkości były traktowane bez empatii”, w cywilizacji zachodu stosunek do innych zwierząt się pogarszał z czasem, a dopiero historia najnowsza daje pewne zmiany. w Indiach duża część społeczeństwa nie je mięsa

Dodaj odpowiedź do Krzysztof Alexandrowicz Anuluj pisanie odpowiedzi